Page 85 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 85

wienia ludzie nie byli w stanie odeprzeć inwazji ponad dwóch tysięcy
            niemieckich czołgów i tysiąca samolotów. Najazd odbył się sprawnie:
            gdy Nachman i jego towarzysze usiłowali dotrzeć do Warszawy, Niemcy
            już przed 8 września zdążyli zająć Łódź. Dziesięć dni później rząd polski
            i prezydent Mościcki przedostali się do Rumunii, pozostawiając Warszawę
            i kraj w rękach wroga.
               W drodze powrotnej do Łodzi Nachman i Natan odnaleźli Blojfarba.
            Był tak wynędzniały, że niemal go nie rozpoznali w grupce innych mło-
            dych mężczyzn, wlokących się ostatkiem sił jak banda starych żebraków.
            Blojfarb zgubił się w zamieszaniu, lecz teraz znowu byli razem; po całym
            tygodniu nieszczęść ich powitalny uścisk miał przez chwilę smak zwy-
            cięstwa.
               Dotarłszy na przedmieścia Łodzi, na pola, gdzie pierwszego dnia zabito
            tylu ochotników, natknęli się na kolejną linię niemieckich oddziałów.
            Oficerowie zatrzymali ich i nakazali im uprzątnąć zwłoki poległych
            ludzi i koni. Nachman był już odrętwiały ze zmęczenia, lecz dopiero teraz
            strach z całą siłą dotarł do jego świadomości przez oczy i nozdrza. Fetor
            rozkładających się ciał, brzęczenie much, rozpacz w otwartych oczach
            zmarłych – Nachman czuł się tak, jakby przez jakąś kosmiczną pomyłkę
            wkroczył prosto do piekła. Gardłowe wrzaski Niemców mieszały się ze
            szczekaniem ich psów. Muszę się stąd wydostać, im szybciej, tym lepiej
            – dźwięczało mu przez cały czas w głowie.
               Kiedy mężczyźni zakończyli owo potworne sprzątanie, Niemcy pozwo-
            lili im iść dalej w stronę centrum miasta. Podczas marszu nie odzywali
            się, lecz teraz Nachman musiał porozmawiać z bratem.
               – Natan, widzisz, co się z nami stanie? Uciekajmy stąd, razem, całą
            rodziną, w tyle osób, ile się da – błagał.
               – O czym ty mówisz, Nachman? A poza tym, dokąd mielibyśmy ucie-
            kać?
               – Za Bug, za sowiecką granicę – Nachman nie miał jeszcze opraco-
            wanych szczegółów, ale uznał, że warto sprawdzić reakcję brata na tak
            radykalną propozycję.
               – Bist meszuge! Oszalałeś! – odparł Natan. – I wiesz, że nie mogę
            jechać bez mojej Dorki. Jest w Warszawie, a sam widziałeś, że teraz nie
            ma jak się tam dostać.
               – Więc musisz znaleźć sposób, żeby przesłać jej wiadomość! – Nach-
            man wiedział, że świeżo ożeniony brat nie wyjedzie bez żony.


                                                                          85
   80   81   82   83   84   85   86   87   88   89   90