Page 82 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 82

żydowskich sklepów i firm stały się elementem codzienności. Zabroniono
          koszernego uboju. W tym samym czasie w rezultacie antyżydowskich
          zamieszek w małych polskich miasteczkach, takich jak Przytyk, Dąbrowa
          i Przemyśl, zginęły dziesiątki ludzi, a setki odniosły obrażenia. Wkrótce
          pogromy objęły także większe miasta – Częstochowę, Lublin, a nawet
          stolicę. Bund w Warszawie i Łodzi organizował oddziały samoobrony, lecz
          policja zawsze stawała po stronie Polaków przeprowadzających ataki.
             Któregoś wieczora, kiedy Nachman wracał do domu, otoczyła go
          banda chuliganów. Chwycili go za ramiona tak szybko, że Nachman
          ledwie rozumiał, co się dzieje. Wciągnęli go w najbliższe podwórko.
             – Śmierdzący Żydzie, czemu tak sobie łazisz i gwiżdżesz, jakby to było
          twoje miasto? – wrzeszczeli.
             Co więksi z nich wykręcili mu ręce do tyłu, a pozostali stanęli tak bli-
          sko, że czuł ich cuchnące oddechy. Nachman gwizdał z przyzwyczajenia,
          nie zdając nawet sobie z tego sprawy. Musiał szybko coś wymyślić.
             – Czemu myślisz, że jestem Żydem? Psia krew! Cholera jasna! – prze-
         klinał po polsku, usiłując się oswobodzić z uścisku.
            – Brudna świnio, pokaż nam fiuta, to się przekonamy!
            Nachman wyrwał się im i odkrzyknął:
            – Chcecie zobaczyć? Proszę bardzo!
            Z tymi słowami sięgnął do klamry paska i zaczął ją odpinać, jakby
         chciał opuścić spodnie. Chuligani cofnęli się. Żyd na pewno nie ośmieliłby
                                                   36
         się pokazać im swojego obrzezanego szwanca ! Cholera, tym razem się
          pomylili. Wybiegli z podwórza.
             – Idź do diabła! – wrzasnął przywódca. – Następnym razem trzymaj
          się z dala od naszej dzielnicy, idioto!
             Nachmanowi drżały ręce, kiedy zapinał pasek. Wrócił do domu,
          świadomie starając się nie gwizdać.

                                        * * *


             Kilka dni później Nachman siedział po pracy, czytając gazetę, i roz-
          ważał, czy powinien powiedzieć Rozie o tym, co mu się przydarzyło, lecz
          uznał, że za bardzo by się przestraszyła i postanowił zachować to dla
          siebie. Nie mógł jednak przestać myśleć o tym incydencie. Jeżeli to się


          36    Szwanc (jid.) – mało eleganckie określenie penisa.

          82
   77   78   79   80   81   82   83   84   85   86   87