Page 84 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 84
chaotycznej masy ludzi krzyczących i biegających w poszukiwaniu kry-
jówki. Blojfarba też już nie było nigdzie widać. Bracia usiłowali schować
się za czymkolwiek – drzewami, kamieniami czy stodołami. Kiedy wzno-
wiono ogień, obaj padli na ziemię i doczołgali się do linii drzew. Blojfarba
nadal nie było. Kiedy nalot się skończył, ci, którzy przeżyli, kontynuowali
marsz w kierunku Warszawy. Przekonawszy się, że intencją wroga jest
zastraszenie ludności, byli jeszcze bardziej zdeterminowani, aby dołożyć
swoją cegiełkę do obrony. Wyczerpani i przerażeni szli i szli pod osłoną
nocy, aż nogi zaczęły odmawiać im posłuszeństwa. W ciągu dnia kryli
się w lasach, zapadając na krótko w niespokojny sen pod drzewami.
Nachman, Natan i tłumy innych – setki, tysiące – przez kilka dni szli
odrętwiali ze znużenia od wsi do wsi. W końcu dotarli do Skierniewic,
leżących w połowie drogi do stolicy. Większa część miasta płonęła.
Nachman nigdy tam nie był, ale Natan wyjaśnił mu, że około jednej
trzeciej mieszkańców stanowili Żydzi. Żydowska dzielnica miasta stała
w płomieniach.
Poszli dalej.
Kolejne wsie, wiele z nich zamieszkałych głównie przez Żydów, rów-
nież płonęły. Czterdzieści kilometrów od Warszawy grupki zabłoconych
wędrowców rozsypały się po miasteczku Grójec. Nachman usiłował się
dowiedzieć, co się stało, lecz wokół panował chaos i nikt nie potrafił
udzielić mu odpowiedzi. Pogłoski, że Warszawa jest już odcięta od świata,
wkrótce okazały się prawdą. Oddziały niemieckie były wszędzie; żołnie-
rze rozdawali ulotki nawołujące ludność do powrotu do swoich miast
i wsi, otwarcia sklepów, powrotu do pracy i podjęcia normalnego życia.
Normalnego życia? Wyczerpany Nachman miał wrażenie, że ma halu-
cynacje. Była to jednak gorzka, nowa rzeczywistość. Nowa normalność.
Natan i Nachman, przygnębieni i śmiertelnie zmęczeni, nie mieli
innego wyboru, jak tylko wyruszyć w drogę powrotną do Łodzi razem
z setkami innych mężczyzn, którzy odpowiedzieli na wezwanie do obrony
stolicy. Nachmanowi nie dawała spokoju myśl, że Blojfarb tak wcześnie
padł ofiarą wojny. Patrząc na udręczoną twarz Natana, wiedział, że brat
ma takie samo poczucie winy, że stracili z oczu przyjaciela. Było teraz
jasne, że ostrzeliwanie obrońców sunących w stronę Warszawy miało
na celu zastraszenie ludności polskiej i wymuszenie szybkiej kapitu-
lacji. Najeźdźcy wysłali morderczy sygnał, iż życie obywateli polskich
będzie łatwiejsze, jeżeli się poddadzą. Pomimo patriotycznego nasta-
84