Page 77 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 77
zupełnie na nowo. Czy miał wyjątkowe szczęście, czy jakaś cecha
jego charakteru sprawiała, że wychodził cało z największych
opałów?
Niebo za hotelowym oknem poróżowiało. Nie spałam ani minuty.
Spojrzałam na podróżny budzik i zorientowałam się, że wkrótce wzej-
dzie słońce. Równy oddech leżącego obok mnie Davida i ciepło jego
ramienia działały uspokajająco. Byłam zadowolona, że jedno z nas
wypoczywa.
Tata nazywał czas spędzony w więzieniu przy ulicy Gdańskiej
swoim uniwersytetem. Nie mówił tego ironicznie – sarkazm był
koncepcją zupełnie mu obcą. W jego przekonaniu współwięźniowie,
reprezentujący inne poglądy polityczne, byli jego kolegami z klasy.
To pewnie z ich namiętnych debat politycznych nauczył się wysu-
wać przekonujące argumenty. Może nauki polityczne stały się jego
przedmiotem głównym, zaś komunikacja w postaci wykładanego
przez Antoniego alfabetu semaforowego – przedmiotem pobocznym.
* * *
Następnego dnia ja i David pojechaliśmy pociągiem do Warszawy
i wsiedliśmy w samolot powrotny. Nigdy nie przestałam słyszeć w gło-
wie głosu ojca, ale ucieszyłam się, postawiwszy nogę na amerykańskiej
ziemi. Podróż dała mi głębszy wgląd w osobę ojca i zaspokoiła palącą
ciekawość Davida dotyczącą mojego dzieciństwa.
Siedząc bezpiecznie w salonie, David powiedział:
– Wiesz, Annette, kiedy zobaczyłem podwórze, na którym kryły się
wszystkie najgorsze strachy twojego dzieciństwa, zacząłem cię lepiej
rozumieć. Ta piękna klatka schodowa w twojej podstawówce, gdzie
prowadziłaś bunt przeciwko nauczycielom, którzy chcieli, żebyś razem
ze swoimi żydowskimi koleżankami odmawiała katolickie modlitwy,
dała mi zupełnie nowy obraz ciebie.
– Ach, więc teraz nie będziesz uważał, że jestem takim potworem –
zażartowałam – bo teraz wiesz, że moje szaleństwo ma podstawy.
– Nie, zawsze podziwiałem twoją odwagę, ale teraz wiem, gdzie ją
wyhodowałaś. Co by na to powiedział Tinek? – spytał Dawid.
– Nie wiem. Może an epl falt niszt wajt fun dem bojm, „niedaleko pada
jabłko od jabłoni” – odrzekłam. – Ale to byłoby za bardzo na wyrost.
W porównaniu z moim ojcem jestem tchórzem.
77