Page 74 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 74

* * *

                 Zanim wyruszyliśmy z Davidem do Łodzi w 2007 roku, byłam już
              lepiej przygotowana niż w 1992. Zrobiłam listę miejsc do odwiedzenia;
              otwierało ją niesławne więzienie na Gdańskiej.
                 W wieczór niespodziewanej wycieczki po więzieniu leżałam
              w łóżku, powtarzając w głowie rozmowy, które prowadziłam z ojcem
              przez wiele lat. Zorientowałam się, że pamiętam niemal słowo
              w słowo całe fragmenty z jego taśm. Chciałam nałożyć moje wra-
              żenia z więzienia na słowa ojca, aby podkreślić mądrość wyniesioną
              przez niego z tego strasznego doświadczenia.
                 Ktoś niezbyt zorientowany w metodach wymierzania „sprawie-
              dliwości” stosowanych przez represyjny przedwojenny rząd polski
              mógłby uznać opowieść mojego ojca za powściągliwą, a może wręcz
              zabawną. Nie wiem, czy ojciec specjalnie lukrował najgorsze doświad-
              czenia swojego życia, żeby mnie nie przygnębiać, czy też naprawdę,
              szczerze potrafił pogrzebać ból i upokorzenie tak głęboko, że sam
              nie był już w stanie przywołać ich z powrotem na powierzchnię.
              Ostatecznie od czasu jego aresztowania do nagrania taśm upłynęło
              pięćdziesiąt osiem lat. Czy to możliwe, zastanawiałam się, żeby
              blizny po takim doświadczeniu zagoiły się tak dobrze, że pozostał
              jedynie lekko kwaśny smak – niezbyt gorzki, bardziej jak mały kęs
              cytrynowej skórki?

                                        * * *

             Antoni Russak wyróżniał się na tle pozostałych dwudziestu kilku męż-
          czyzn z całej Polski, dzielących celę z Nachmanem. Był wyższy od Nach-
          mana, miał gęstą, kruczoczarną czuprynę, a jego szeroki tors i wyraźnie
          odznaczające się mięśnie stanowiły dowód siły, która musiała być mu
          pomocna podczas służby w marynarce wojennej i w pracy marynarza.
          Nachmanowi podobała się jego twarz: promieniowała z niej otwartość
          i szczerość, szczególnie kiedy Antoni wybuchał gromkim śmiechem.
          Nigdy wcześniej nie widział kogoś takiego. Antoni był prawie jego sąsia-
          dem, pochodził z Pabianic, miasteczka pod Łodzią. Był tylko jeden pro-
          blem: Antoni był komunistą, tak samo jak wszyscy więźniowie w celi. Nie
          mieli więc wspólnych poglądów politycznych, lecz byli dwiema istotami
          ludzkimi w podobnych opałach.
             Nachman zrozumiał, że mogą się zaprzyjaźnić, kiedy po raz pierwszy
          usłyszał, jak Antoni śpiewa rosyjskie pieśni swoim głębokim, dźwięcz-


          74
   69   70   71   72   73   74   75   76   77   78   79