Page 72 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 72
Rozdział drugi
2005
Siedziałam przy stole w jadalni, patrząc na Davida sączącego leni-
wie poranną niedzielną kawę. Spieraliśmy się o najbliższe plany wy-
jazdowe. Ja chciałam jechać do Argentyny i uczyć się tanga. David miał
inne pomysły.
– Chcę zobaczyć wszystkie te miejsca, które uczyniły cię tym, kim
jesteś – powiedział, przygważdżając mnie błyskiem orzechowych oczu.
– Przecież byłeś już w Izraelu, David. To był chyba najważniejszy
kraj – odrzekłam.
– Co ma piernik do wiatraka? Polska i Izrael to jak porównywać jabł-
ka do pomarańczy. Chcę, żebyś pojechała ze mną do Polski.
– Pierniki, jabłka, pomarańcze... Trochę dużo tego jedzenia – odpar-
łam nadąsana, ale polska fiksacja Davida sprawiła, że poczułam ciepło
spływające aż do palców stóp: po czterdziestu dwóch latach małżeńst-
wa nadal chciał dowiedzieć się o mnie czegoś więcej i uważał, że ciągle
jeszcze może odkryć coś nowego.
– Ania, spójrz na mnie – powiedział.
Jego siwiejące na skroniach włosy były nadal gęste. Pomyślałam
o masie czarnych kędziorów, które nosił, kiedy się poznaliśmy. Lubiłam,
kiedy był ogolony, ale akurat w tym momencie wyglądał bardzo atrak-
cyjnie z cieniem zarostu na policzkach i lekko zaspanymi oczami.
Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę przez stół, nakrywając dłonią
moją dłoń.
– Nie będziemy oglądać tylko twojego starego domu i szkoły. Możesz
pokazać mi też miejsca z życia twoich rodziców.
Brzmi lepiej – pomyślałam. Nie zastanawiałam się nad tropieniem
śladów moich rodziców.
– Spróbuję pokonać swój opór – westchnęłam.
72