Page 65 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 65
– Powiedziałeś: Przedbórz?
– Co cię tak dziwi? Że tam nie mieszkam?
– Nie, tylko że to moje miasteczko – odrzekł Jan. – Moja dziewczyna
tam mieszka. Bardzo za nią tęsknię.
– Szkoda, że Jadwiga tam nie mieszka – westchnął Nachman.
– A kto to? – zapytał Jan.
– Moja koleżanka. Mam dużo koleżanek, ale Jadwiga jest wyjątkowa
– odrzekł Nachman z uśmiechem.
– Słuchaj, Nachman, chciałbym cię o coś poprosić – powiedział powoli
Jan.
– Jasne, śmiało – odparł Nachman.
Lubił Jana, wysokiego, jasnowłosego Polaka o jasnozielonych oczach
i dużych, żylastych dłoniach, noszących ślady ciężkiej pracy na roli.
Jan wyciągnął z kuferka małą paczuszkę i podał mu.
– Zawiózłbyś to mojej dziewczynie? To prezent na urodziny. Chciałem
jej dać, kiedy skończę służbę, ale będzie miło, jeśli dostanie go wcześniej.
– Czemu nie? Zawiozę, daj mi jej adres.
* * *
Nachman wyruszył do Przedborza, czując coraz większy niepokój
na myśl o spotkaniu z krewnymi, których znał jedynie ze słyszenia.
Byli religijni i nigdy nie pisali listów. Nie było z nimi żadnego kontaktu.
Jechał z wizytą do obcych ludzi.
Zawiozę prezent dziewczynie Jana, wpadnę przywitać się z krew-
nymi, a potem może... może... jeśli będę bardzo ostrożny, mógłbym się
przekraść do Łodzi – myślał Nachman. Bardzo chciał pokazać się rodzi-
nie w mundurze, a poza tym tak bardzo tęsknił za nimi przez ostatnie
półtora roku, że nie mógł pozwolić sobie na zmarnowanie przepustki.
Najbardziej ze wszystkiego pragnął opowiedzieć bliskim o swojej trąbce.
Nie wiedział, czy otrzyma jeszcze jakąś przepustkę przed zakończeniem
trzyletniej służby. Musiał zaryzykować.
Okazało się, że dziewczyna Jana mieszkała w bardzo skromnym
domku, właściwie chatce. Brodaty Żyd otworzył drzwi i zdumiał się na
widok żołnierza na progu. Nachman zwrócił się do niego w jidysz, aby
go uspokoić.
– Rochele! – zawołał mężczyzna.
65