Page 64 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 64
– Dziękuję! – Nachman zasalutował i odwrócił się do wyjścia, nie
spodziewając się, że usłyszy coś jeszcze.
– A dokąd to? Pozwoliłem wam odejść?
– Przepraszam pana.
– Przyznaję wam tygodniową przepustkę w nagrodę za dobrą służbę.
Niewielu żołnierzy ją dostaje!
– Tak jest!
– Muszę was jednak uprzedzić – mówił dowódca – że w dużych mia-
stach panuje zbyt duże zamieszanie polityczne, również w waszej Łodzi.
Nie możecie tam jechać. Macie może jakichś krewnych w małej miejsco-
wości? Na to wyrażam zgodę.
Nachman czytał, że w Łodzi dochodziło do utarczek pomiędzy komu-
nistami, socjalistami i reakcyjnymi partiami prawicowymi. Nie zapro-
testował, tylko odrzekł szybko:
– Tak, proszę pana, mam wuja w Przedborzu, mógłbym go odwiedzić.
– Sądzę, że Przedbórz może być. Wyrażam zgodę, ale ostrzegam: nie
ważcie się postawić stopy w Łodzi. Rozumiecie, żołnierzu?
– Tak jest. Dziękuję panu bardzo!
* * *
Nachman nigdy nie był w Przedborzu, wiedział jednak, że mieszkają
tam ciotki, wujowie i kuzyni o nazwisku Libeskind. Nie znał nikogo
z nich i czuł się niezręcznie na myśl o złożeniu im niezapowiedzianej
wizyty. Z drugiej strony, przepustka to przepustka – myślał. Bardzo
chciał pojechać do Łodzi i zobaczyć się z matką, braćmi i dziewczyną.
Tęsknił za swoim miastem. Było gwarne, hałaśliwe i brudne, ale pełne
życia. Przypomniał sobie o ulicznych handlarzach, rywalizujących
o uwagę przechodniów. Bejgelach, hejse bejgelach, cigaretn, szmakedike
26
cigaretn – kakofonia głosów sprzedawców gorących bajgli i papierosów,
mieszających się z pokrzykiwaniami i śmiechem uliczników.
Kiedy po powrocie do baraku powiedział swojemu koledze Janowi Maj-
chrowskiemu, że otrzymał przepustkę, Jan oniemiał. W końcu wykrztu-
sił:
26 Bejgelach, hejse bejgelach, cigaretn, szmakedike cigaretn (jid.) – obwarzanki, gorące
obwarzanki, papierosy, aromatyczne papierosy.
64