Page 56 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 56
wewnętrzne przekonanie, że wyrok okaże się dla niego korzystny. Sędzia
odkaszlnął, po czym powiedział, że to jasne, że Nachman nie jest komu-
nistą. Potem zamilkł.
* * *
Ojciec i ja podjęliśmy naszą dyskusję na temat więzienia. Popatrzyłam
na kosmyk wijących się, siwych włosów nad jego uchem i zanotowałam
w pamięci, żeby przypomnieć mu o wizycie u fryzjera. Wyprostował
się w krześle z lekkim grymasem na twarzy. Wiedziałam, że dokucza
mu kręgosłup i nasza rozmowa wkrótce dobiegnie końca. Chciałam
jednak, żeby doprowadził opowieść do momentu ogłoszenia wyroku;
wychyliłam się do przodu, wpatrując się w niego z najwyższą uwagą.
Dziwne, wiedziałam przecież, że wyszedł z więzienia, lecz czułam się
tak, jakbym była z nim na sali rozpraw, czekając na wyrok, tak jak to się
dzieje z filmami, które oglądaliśmy już sto razy, lecz mimo to dreszcze
biegną nam po karku we wszystkich krytycznych momentach.
– Mów dalej, Tinku – błagałam. – Co jeszcze powiedział sędzia?
* * *
– Winny! – ogłosił sędzia i uderzył młotkiem.
Tłum na galerii westchnął gwałtownie. Wyrok zupełnie nie miał
sensu. Wszyscy wiedzieli, że bundowcy i komuniści są zagorzałymi
przeciwnikami. Jak ktoś, kto nie jest komunistą, może być winny roz-
prowadzania komunistycznej literatury? Nachman czuł mdłości, jego
umysł pracował na najwyższych obrotach. Orzeczenie sędziego przeczyło
logice. Co teraz będzie? Kolejne lata w więzieniu?
Zanim zdążył odwrócić się i zobaczyć reakcję rodziny i przyjaciół,
policjanci popchnęli go na tyły sali, zakuli w kajdanki i odwieźli do
więzienia. Nachman nadal nie był wolny. Jeżeli Erlichowi nie udało się
mnie wyciągnąć – pomyślał – to nikomu się nie uda.
* * *
Siedziałam na samym brzeżku krzesła. Był już czas na kolację, ale
musiałam wiedzieć.
56