Page 36 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 36

Co chwila któryś z uczniów wydawał głośne „och” albo „ach”, uciszane
          przez pozostałych. Byli oczarowani cudownymi opowieściami nauczy-
          cielki, jakby skontaktował się z nimi ktoś z innej planety. Panna Liza
          zakończyła list słowami: Mam szczerą nadzieję, że pewnego dnia każde
          z Was znajdzie się w Paryżu, a szczególnie Niemele, ze względu na swój
          talent artystyczny. Wszyscy nauczyciele, podobnie jak koledzy z klasy,
          nazywali Nachmana przezwiskiem pochodzącym z czytanego na lekcji
          wiersza o jasnowłosym, błękitnookim dziecku o imieniu Niemele. Opis
          dziecka pasował do Nachmana i przezwisko przylgnęło do niego na całe
          życie.
             Nachman zaczerwienił się po same uszy.
             Kiedy Chawer Rawin przeczytał postscriptum, Nachman przysiągł
          sobie, że uczyni wszystko, aby nie zawieść panny Lizy. Jej słowa: „Jestem
          pewna, że pewnego dnia obrazy Niemele będą wisieć w muzeum” pozo-
          stały mu w pamięci przez resztę życia. Nie tylko owe słowa pobudziły
          jego wyobraźnię. Dzięki listowi panny Lizy Nachman zdał sobie sprawę,
          że świat jest większy niż jego dzielnica, większy niż Łódź; i że po odkryciu
          jego sekretów patrzy się na wszystko innymi oczami.

                                        * * *


             Nauka w szkole Włodzimierza Medema trwała jedynie osiem lat
          i w roku 1924 Nachman znalazł się w pierwszym roczniku jej absolwentów.
          Ukończenie szkoły było jednak rozczarowaniem. Przyjaciele rozproszyli
          się. Podobnie jak Nachman, większość z nich szukała pracy, aby wspomóc
          szczupłe budżety swoich rodzin. Nachman tęsknił za towarzystwem
          i nadal pragnął posiadać instrument muzyczny. Lecz wraz z ukończeniem
          szkoły ustały lekcje muzyki. Nachman przez jakiś czas był przygnębiony,
          lecz wkrótce wpadł mu do głowy pomysł. A bisl mazl iz wert mer wi a ton
          gold – pomyślał. „Odrobina szczęścia jest warta więcej niż tona złota”.
             Poszedł do dyrektora szkoły. Akurat nie było go w pracy, więc Nach-
          man przeszedł do planu B. Zwrócił się do pana Freidenriecha, kierownika
          administracyjnego szkoły. Mężczyzna powitał go ciepło.
             – Nachman, co cię sprowadza z powrotem do szkoły, skoro jesteś już
          absolwentem?
             – Szukam pracy – odrzekł bezpośrednio Nachman, jak to miał w zwy-
          czaju.


          36
   31   32   33   34   35   36   37   38   39   40   41