Page 38 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 38

Nie chodziło tylko o przekazywanie historii opowiadanych przez innych.
          Ojciec Nachmana potrafił snuć opowieści bez końca. Często z błyskiem
          w oku zaczynał od żydowskiego wyrażenia S’iz an emese majse – „to
          prawdziwa historia”.
             Dla Chaima Chaskiela opowiadanie historii było sposobem na uzu-
          pełnienie skąpych rodzinnych przychodów. W weekendy pracował jako
          badchen – wędrowny gawędziarz i wodzirej na weselach, bar micwach
          i innych małomiasteczkowych żydowskich uroczystościach. Wsiadał do
          wozu zaprzęgniętego w konia i jechał wiele kilometrów do okolicznych
          wiosek w środkowej Polsce, aby dotrzeć na miejsce przed szabasem. Siadał
          wówczas na rozchwianym krześle w ubogim domu albo w pomieszczeniu
          w miejscowej synagodze, gdzie miała się odbyć uroczystość, i czekał na
          pozostałych artystów, skrzypków i muzyków grających na harmonijkach.
          Czasami zabierał ze sobą Nachmana.
             Duża część jego opowieści oparta była na wątkach zasłyszanych
          w dzieciństwie. Były to historie ludowe albo alegoryczne, zawierające
          morał albo też przypowieści i humorystyczne epigramaty, których zna-
          czenie ukryte było w inteligentnej grze słów. Podczas występów Chaima
          Chaskiela goście odnajdywali siebie w jego opowieściach i spontanicz-
          nie reagowali śmiechem lub płaczem w odpowiednich momentach.
          Młody Nachman nie tylko uwielbiał te opowieści, lecz także pragnął je
          zachować. Nie zostały dotąd nigdzie spisane. Tak się złożyło, że w 1926
          roku Instytut Badań Żydowskich (YIVO) w Wilnie wystąpił z apelem do
          Żydów z Europy Wschodniej, aby zbierali informacje dotyczące żydow-
          skiego folkloru oraz inne materiały etnograficzne. Siedemnastoletni
          Nachman z entuzjazmem odpowiedział na ów apel i zgłosił się jako
          zamler, czyli zbieracz ustnej tradycji jidysz. W każdej wolnej chwili sia-
          dał z ojcem i zapisywał wszystko to, co usłyszał, jak najdrobniejszymi
          literami hebrajskiego alfabetu, aby zużyć jak najmniej papieru i zaosz-
          czędzić na kosztach wysyłki. Za każdym razem, kiedy udało mu się
          zapisać spory plik kartek, biegł na pocztę, starannie naklejał znaczki
          zakupione za odłożone kopiejki i wysyłał je do siedziby YIVO. Był szczę-
          śliwy, mogąc odegrać swoją rolę w spisywaniu cudownych opowieści
          ojca.
             Wkrótce jednak spokojnym domem Libeskindów wstrząsnęła tra-
         gedia. Nachman skończył właśnie osiemnaście lat, kiedy umarł ojciec.
         Była to pierwsza śmierć w rodzinie i Nachman ciężko ją przeżył. Pocie-


          38
   33   34   35   36   37   38   39   40   41   42   43