Page 34 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 34

braci. Wszyscy trzej starali się leżeć spokojnie na boku, aby nie zepchnąć
          pozostałych z wąskiej żelaznej leżanki. Po kilku minutach Nachman wie-
          dział już, kto zasnął, ponieważ potrafił rozpoznać charakterystyczne dla
          poszczególnych osób odgłosy chrapania. Nigdy jednak nie była to Pola.
          Nie mógł jej zobaczyć ze swojego miejsca, lecz wiadomo było, że nikły
          blask koło łóżka sióstr dochodzi ze świeczki Poli. Miała zwyczaj czytać,
          umieściwszy ją strategicznie na podłodze, aby nie obudzić rodziców.
          Nachman był przekonany, że jej słaby wzrok i konieczność noszenia gru-
          bych soczewek wynikały z faktu, iż czytała tak dużo i często w słabym
          świetle świecy. Pola była miła i małomówna, lecz z powodu bardzo dużej
          różnicy wieku Nachman uważał ją raczej za drugą matkę. Roza z kolei
          była piękna i pełna życia. Zawsze miała coś ciekawego do powiedzenia.
          Śmiała się z byle czego i Nachman zawsze czuł się weselszy, zastając ją
          w domu po powrocie ze szkoły. Wiedział, że Roza wkrótce znajdzie pracę,
          a wówczas kto wie, jak zmieni się ich mocno związana ze sobą rodzina.
             Jankiel miał już sympatię, Balcię, z którą niedługo miał się ożenić,
          przynajmniej tak przypuszczał Nachman. Było oczywiste, że młoda
          para nie może zamieszkać razem z nimi w ich jednopokojowym miesz-
          kanku, więc Jankiel pewnie też się wyprowadzi. Nachman martwił
          się, że wszyscy opuszczą rodzinne gniazdo. Wiedział, że mamie będzie
          smutno, nie mógł znieść tej myśli. Mocno zacisnął oczy, słuchając pobrzę-
          kujących na wietrze metalowych pokryw od pojemników na śmieci
          na podwórzu.

                                        * * *


             Nachmanowi nie brakowało miłości i zainteresowania ze strony
          krewnych, lecz w szkole Medema stosunki pomiędzy uczniami i nauczy-
          cielami były tak bliskie i ciepłe, iż wszyscy czuli się jak w rodzinie. Ele-
          mentem filozofii szkoły było krzewienie braterstwa pomiędzy wszyst-
          kimi narodami, i nie były to jedynie puste słowa. Program nauczania
          obejmował lekcje o kulturach całego świata, zaś podczas dorocznego
          konkursu tańców światowych uczniowie występowali w strojach naro-
          dowych. Nachman został wybrany do holenderskiego tańca klompen,
          wykonywanego w drewnianych sabotach. Nigdy nie zapomniał tego
          wydarzenia. Wzbudziło ono jego zainteresowanie muzyką i światem poza
          szkołą.


          34
   29   30   31   32   33   34   35   36   37   38   39