Page 40 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 40
szuflowali węgiel w otwarte paszcze pieców. Jedyną korzyścią z tej pracy
było obserwowanie różnych kolorów wirujących w kadziach. Tworzyły
wzory, które pobudzały wyobraźnię Nachmana.
Potem Jankiel zaproponował mu pracę we własnej firmie w charak-
terze malarza pokojowego. Nachman spróbował, lecz zamiast fanta-
stycznych obrazów krążących mu po głowie musiał malować większość
ścian na nijaki beż. Wiedział, że to również nie jest praca jego marzeń.
Zastanawiał się, czy dałby radę wyżyć z muzyki i sztuki, lecz był świadom,
że bez wykształcenia w konserwatorium czy akademii sztuk pięknych
nie ma o czym mówić. Kariera w tych dziedzinach była zarezerwowana
dla arystokratów, nie zaś dla chłopców z łódzkich slumsów.
Nieustannie rozmyślał, jak zdobyć instrument muzyczny; spychał
te myśli w głąb umysłu, one jednak wracały w najmniej oczekiwanych
momentach. Wiedział, że nie spocznie aż do owego cudownego dnia,
kiedy w końcu to się stanie, na razie jednak musiał starać się żyć takim
życiem, jakie miał, zamiast tym, którego pragnął. W międzyczasie wstą-
pił do amatorskiej grupy teatralnej występującej w języku jidysz. Jego
muzyczna pasja odnalazła tam spełnienie i pokrewne dusze. Nachman
śpiewał i występował w musicalach. Czuł się zaszczycony, że większość
publiczności wywodziła się z klasy robotniczej, tak jak jego rodzina, nie
zaś z sytej klasy średniej, która zdominowała polskie teatry. Jego teatr
był teatrem ludowym. Ta część jego życia wypełniała serce Nachmana
radością, przesłaniając złowrogie polityczne wiatry targające Polską
i sąsiednimi krajami.
* * *
W kolejnych latach Nachman obserwował, jak jego przyjaciele dopra-
cowują do perfekcji sprytne sposoby na uniknięcie poboru do polskiej
armii. Ponieważ mężczyźni musieli ważyć co najmniej pięćdziesiąt pięć
kilogramów, aby zostać przyjętym do wojska, wielu głodowało, aby nie
osiągnąć minimalnej wagi. Dla biednych chłopców, głodnych od wielu
lat, było to proste zadanie. Inni załatwiali sobie nowe akty urodzenia,
aby być za młodym, za starym, czy też urodzonym w miesiącu nie kwali-
fikującym ich do tegorocznego poboru. Wchodzili na badania, udając, że
kuleją, albo mówili nieskładnie w nadziei, że zostaną uznani za idiotów.
Nachman jednak nie robił nic takiego, pomimo rówieśniczych nacisków.
40