Page 30 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 30
wydobywa się z niej poszczególne nuty. Może trzeba brać oddech raz głę-
biej, raz płycej, zastanawiał się. Nie miał pewności, choć ze wszystkich
sił pragnął się tego dowiedzieć.
Kiedy jego koledzy woleli pobawić się na ulicy albo pobiec prosto do
sprzedawczyni bajgli na rogu, Nachman spędzał czas przed wystawą
sklepu muzycznego. Jego wyobraźnia pracowała na najwyższych obro-
tach; widok instrumentu dawał mu chwilową satysfakcję, lecz później
tęsknota stawała się tak silna, że bolał go brzuch. W niektóre dni stał
przed wystawą dopóki nie zrobiło się ciemno. Myślał wówczas, że to ów
kataryniarz z małpką i grającą maszyną, którego przed laty dojrzał przez
okno na podwórku, ponosi winę za jego pragnienie posiadania własnego
instrumentu. Potem wracał biegiem do domu, wiedząc, iż dostanie burę
od zmartwionej mamy.
* * *
Obie siostry Nachmana krzątały się po kuchni, aby zdążyć nakryć
stół do szabasowej kolacji przed zachodem słońca. Starsza, Pola, w okrą-
głych, grubych okularach, wyglądała jak stworzona do wypełniania
tego właśnie rytuału. Polerowała naczynia rogiem kuchennej ścierki ze
świadomością, że nigdy nie będą lśnić jak srebro, lecz z radością marzyła
o tym, że któregoś dnia będą mieli srebrną zastawę, a ona będzie wówczas
umiała o nią dbać.
Szesnastoletnia Roza, o pięć lat młodsza od Poli, weszła do alkowy
w dużym pokoju, służącym za sypialnię, salon, jadalnię i kuchnię zara-
zem. Nad dzielonym z siostrą łóżkiem, przykrytym wytartą zieloną
narzutą, wisiało małe, okrągłe lusterko. Jankiel znalazł je na podwórzu
– wyrzuciła je jakaś rodzina podczas wyprowadzki. Przyniósł je do domu
jak kot prezentujący niezwykłą zdobycz. Wbił w ścianę gwóźdź, zawiesił
na nim lusterko i powiedział do Rozy:
– Proszę, teraz możesz układać swoje kasztanowe loki.
Roza z zadowoleniem popatrzyła na swoje odbicie. Tak, pomyślała,
włosy to rzeczywiście moja mocna strona.
– Przestań się stroić i chodź mi pomóc – zawołała Pola. – Mama i tata
lada chwila wrócą z synagogi.
W tej samej chwili Rachel Lea stanęła w drzwiach. Jej zazwyczaj
rumiane policzki poczerwieniały jeszcze bardziej od chłodnego powietrza.
30