Page 331 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 331

– Okej, Tinek, spróbuję, ale nie sądzę, żeby to było coś poważnego.
               Udzielił mi się jego niepokój, dlatego jeszcze w tym samym tygodniu,
            gdy wpadłam na opiekunkę ptaków, zapytałam ją o to. Jej odpowiedź
            mnie przeraziła. Wirus Zachodniego Nilu. Odkrył to świetny patolog
            z Bronx Zoo. Łabędzie z naszego jeziora Beechmont stanowiły pewny
            dowód na to, iż wirus szaleje wśród gatunków żyjących zarówno na wol-
            ności, jak i w ogrodach zoologicznych w całym regionie. Kiedy w końcu
            powiedziałam o tym ojcu, był załamany.
               – Chętnie kupiłbym nową parę dla naszego jeziora – powiedział. – Czy
            mogłabyś zapytać, gdzie można kupić parę łabędzi?
               Był jak dziecko, które straciło ukochane zwierzątko. Niepocieszony.
            Jego zazwyczaj promienny wyraz twarzy zniknął. Pogłębiły mu się
            zmarszczki na czole.
               – Tinku, epidemia zapewne zabiłaby nowe łabędzie. To nie jest dobry
            czas dla ptaków.
               Jego spojrzenie mogło oznaczać tylko jedno: „Widziałem już całe
            grupy żywych istot, które zniknęły. To nie jest dla mnie taka nowość,
            jak ci się wydaje”.
               Przyciągnęłam sobie krzesło i usiadłam obok niego na tarasie. Ujęłam
            jego dłoń, przypominającą w dotyku papier, i siedziałam tak w milcze-
            niu, zastanawiając się, czy myśli teraz o swojej rodzinie – niewinnych
            ofiarach, jak te łabędzie.

                                           * * *

               Debaty kandydatów na prezydenta i senatorów fascynowały ojca
            niemal równie mocno, co obserwacja zwierząt. Dyskusje polityczne
            wciągały go bardziej niż sport, śledził nawet spory polityków, których
            nie popierał. „Trzeba wysłuchać wszystkich opinii, inaczej nie ma się
            podstaw do podjęcia decyzji” – mawiał. Kilkakrotnie podczas wyborów
            przebywał w szpitalu i za każdym razem pilnował, aby móc głosować
            na miejscu. Nie było więc zaskoczeniem, że kibicował Hillary Clinton
            w wyścigu o fotel senatorski w 2000 roku i wysłał tyle, na ile mógł sobie
            pozwolić – dwa pięknie wypisane czeki po 10 dolarów – aby wesprzeć
            jej kampanię wyborczą. Z przyjemnością obserwowałam jego zachwyt
            wobec tej kandydatki. „Jaka to mądra kobieta” – mówił zawsze, gdy
            widział wywiad z nią w telewizji. „Mądrzejsza niż jej mąż”. Przypomniał


                                                                         331
   326   327   328   329   330   331   332   333   334   335   336