Page 323 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 323
taką minę, jakby gromadził całą swoją siłę psychiczną na tę ostatnią
przeprowadzkę w życiu. Był w tym jakiś paradoks. Nasze dzieci miesz-
kały już osobno, a my potrzebowaliśmy większego domu. Chciałam
uczynić całą operację jak najłatwiejszą dla mojego ojca, dlatego uzna-
łam, że potrzebujemy więcej miejsca, aby pomieścić część jego mebli,
przypominających mu o domu, który stworzyli wraz z mamą. Z uwagi
na wiek ojca czas odgrywał tu ważną rolę. Musieliśmy szybko znaleźć
dom z sypialnią dla taty na parterze, ponieważ zaczynał mieć kłopoty
z poruszaniem się; potrzebowaliśmy również dość przestrzeni dla dwóch
mężczyzn o bardzo różnych wymaganiach. David prowadził małą firmę
konsultingową i potrzebował cichego gabinetu i miejsca na spotkania
z klientami. Ojciec zaczął w ostatnim czasie grać na keyboardzie i ćwiczył
wiele godzin dziennie. Martwiłam się, że niezależnie od ich doskonałej
relacji ich zajęcia mogą ze sobą kolidować.
Na szczęście nie musieliśmy martwić się o zwierzęta. Nasza terierka
Tess już nie żyła, a ojciec... cóż, nie miał w domu zwierzęcia od osiemdzie-
sięciu lat. Jako mały chłopiec miał ukochanego psa o imieniu Filozof.
Był to prawdziwie żydowski pies. Zamiast zajmować się gryzieniem kości
czy ganianiem za kotami, Filozof miał ważniejsze sprawy na głowie,
a przynajmniej tak uważał mój ojciec. On i jego pies byli nierozłączni.
Filozof zginął pod kołami tramwaju, a ból ojca po tej stracie widać było
w jego oczach nawet po osiemdziesięciu latach. To z pewnością miłość
do Filozofa sprawiła, iż okazywał zwierzętom taką troskę. Ojciec bar-
dziej niż ktokolwiek inny w naszym domu lubił bawić się z Tess. Każdej
wiosny po powrocie z Florydy promieniał, kiedy Tess obszczekiwała go
na powitanie, zanim jeszcze wszedł do domu. Skakała na niego, sięgając
łapami do jego ramion, lizała go po twarzy i dłoniach, ojciec zaś mówił
z niezwykłą dumą: „Widzicie, pamięta mnie, naprawdę pamięta. Aza
min kluge hunt. Co to za mądry pies, tyle miesięcy i nadal o mnie nie
zapomniała”. Tess machała swoim króciutkim ogonkiem, przytakując
entuzjastycznie. Przez swoje zainteresowanie zwierzętami i ich zacho-
waniami ojciec wyróżniał się na tle swoich rówieśników. Zauważyłam
dziwny trend wśród żydowskich przyjaciół i znajomych moich rodziców:
bardzo niewielu z nich miało jakiekolwiek zwierzęta domowe. Podej-
rzewałam, iż mogło to mieć związek z faktem, iż większość tych ludzi
dorastała w biednych domach w zatłoczonych polskich miastach. Ledwie
wystarczało jedzenia, aby wykarmić duże rodziny, a co dopiero psa czy
323