Page 307 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 307

markerów do zaznaczania konturów postaci. „Żeby się wyróżniały” –
            mawiał. „Żeby się nie stopiły z tłem”.
               Pomyślałam, że zbyt wiele osób w jego życiu stopiło się już z tłem.
               Często przy regale z płótnami David i ojciec targowali się jak na bli-
            skowschodnim bazarze.
               – Nachman, weźmiemy sześć takich i sześć tych większych – mówił
            David.
               – Chyba żartujesz. To cały tuzin – mówił tata. – Co ty sobie myślisz?
            Że ja jestem fabryka?
               – Będziesz tu całe cztery miesiące. Nie chcę, żeby ci zabrakło. A jak
            będziesz miał świetny pomysł i akurat ci się skończą płótna?
               Zachęcaliśmy ojca, aby malował dalej, ponieważ stało się jasne, że
            sztuka nadała jego życiu nowy kierunek i przywróciła mu optymizm,
            tak bardzo stłumiony po śmierci mamy. Podczas gdy David negocjo-
            wał z tatą, ja buszowałam po półkach w poszukiwaniu nowych odcieni
            farb i wszystkiego, co mogło pobudzić jego kreatywność: noży X-Acto,
            kredek, temperówek, szkicowników, sztalug, klejów, drewnianych
            manekinów, krzywików, przykładnic, kalek i gumek. Gdybym mogła,
            z chęcią kupiłabym cały sklep, byle tylko tata nadal malował. Przy
            kasie śmiał się, mówiąc: „Przez całe życie tego nie zużyję. Kto ma tyle
            czasu?”.
               Kiedy ojciec poczuł się pewniej, zainteresował się wystawieniem
            swoich prac, przy czym bardzo jasno określał swój cel: „Moje obrazy
            nie są na sprzedaż; mają przynosić ludziom radość i stanowić dowód,
            iż nigdy nie jest za późno, aby zacząć robić coś, co się kocha”. Oznaczało
            to, że galerie sztuki raczej nie wchodzą w grę. Skontaktowałam się więc
            z rozmaitymi salami wystawowymi innego rodzaju, gdzie nie wymagano
            sprzedaży prac.
               Najlepszą opcję stanowiły biblioteki; gdy tylko pokazałam kilku kie-
            rownikom bibliotek slajdy ze zdjęciami prac ojca, biblioteki publiczne
            z całego hrabstwa Westchester postanowiły zorganizować wystawy.
            Od roku 1982 jego prace były pokazywane w wielu miejscach. Biblioteki
            w Larchmont, New Rochelle, Eastchester, Bronxville, White Plains, Chap-
            paqua i Scarsdale posiadały doskonałe przestrzenie wystawowe. Obrazy,
            starannie oprawione przez Davida, stale przyciągały widzów. Za każdym
            razem, kiedy David oprawiał nowe płótno, ojciec mówił: „Zupełnie jak
            kobieta w pięknej sukni”.


                                                                         307
   302   303   304   305   306   307   308   309   310   311   312