Page 291 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 291
– Co masz na myśli?
– No, co przedstawia ten kolaż?
– Trochę trudno to opisać. Musisz sama zobaczyć. Użyłem filcu mamy
i nakleiłem go na kawałek drewna.
– Czy ta praca ma tytuł? – spytałam.
– Owszem. Nazwałem ją Samotny ptak.
Kiedy odłożyłam słuchawkę, próbowałam wyobrazić sobie ten kolaż,
ale miałam zupełną pustkę w głowie. Pomyślałam, że ojciec zrobił coś
twórczego i pełnego emocji, jakby urodził dziecko. Koniecznie chciałam
to obejrzeć, ponieważ w ten sposób zyskałabym wgląd w niego samego.
Być może jego obrazy ujawnią rzeczy, których nie potrafił ująć w słowa.
Mijała zima i zbliżał się czas wiosennego powrotu taty z Florydy do
Nowego Jorku, a w mojej głowie kłębiły się bezkształtne wyobrażenia
jego prac. Teraz wiedziałam już, że zrobił więcej kolaży i namalował
kilka obrazów i wysłał je do Nowego Jorku. Oczekiwałam ich nadejścia
tak samo jak przyjazdu taty i byłam tak podekscytowana, jakbym miała
poznać nowe rodzeństwo.
Kiedy w końcu je zobaczyłam, oniemiałam. Kolaże i obrazy wibrowały
kolorami. Kompozycje były abstrakcyjne, lecz sugestywne. Była w nich
muzyka i taniec, bujne ogrody pełne mitycznych stworzeń, magicy i dziew-
częta ukryte w dziwnych kształtach. Nie były to pejzaże ani żaden inny
znany mi rodzaj malarstwa, lecz wiedziałam, że są jedyne w swoim rodzaju:
miały styl, klasę, i były tak pełne życia, iż można było pomyśleć, że zostały
wykonane przez kogoś dużo młodszego. Ojciec miał teraz siedemdziesiąt
dwa lata i były to jego pierwsze prace. Nigdy dotąd nie miał czasu ani
możliwości, aby angażować się w jakiekolwiek artystyczne przedsię-
wzięcia poza robieniem pięknych kartek urodzinowych i papierowych
marionetek z pomysłowo skonstruowanymi ruchomymi częściami ciała.
Zdumiewała mnie myśl, iż wszystko to było w nim zamknięte przez dzie-
sięciolecia i ujawniło się w pełnym kształcie na tak późnym etapie życia.
Staliśmy z Davidem nad wystawą nowych kolaży i obrazów taty
rozłożonych na podłodze naszego salonu i opartych o meble, nie mogąc
powstrzymać ochów i achów.
– Nachman, to jest świetne – powiedział David.
– Tinku, jesteś prawdziwym artystą. Jestem z ciebie taka dumna
– wykrzyknęłam. – Dlaczego nie robiłeś tego wcześniej? – zapytałam
i natychmiast zrozumiałam, jak głupie było to pytanie. Tata opiekował
291