Page 230 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 230

– Nie martw się, mamy przed sobą całe lata na rozmowy. Dzisiaj
          jesteśmy wszyscy zbyt zmęczeni. To był długi dzień.
             – Gdzie będziemy spać? – zapytała Anetka, rozglądając się po pokoju.
          – Macie tu dla nas sypialnię?
             – Nie, mamy tylko ten jeden pokój – uśmiechnęła się szeroko ciotka
          Chawa, pokazując rzędy zdrowych zębów. – Wasz wujek i ja pójdziemy
          spać do znajomych. Akurat wyjechali. Wy czworo zmieścicie się na sofie.
             Anetka odwróciła się, aby zbadać mebel. Sofa była wąska, zarzucona
          licznymi haftowanymi poduszeczkami.
             – Tutaj? – zapytała, podnosząc głos.
             Kolejny szeroki uśmiech zamienił oczy Chawy w wąskie szparki.
             – Nie martw się, to rozkładana sofa. Widzisz? – Schyliła się i wycią-
          gnęła spod spodu drugą część niskiego posłania.
             – Och – to było wszystko, co zdołała powiedzieć Anetka.
             – Czy mógłbym się teraz wykąpać? – spytał Nachman. Rozpaczliwie
          pragnął zanurzyć się w wannie, ochłodzić się i pomyśleć.
             – Pewnie, tylko pamiętaj, żeby zgarnąć potem wodę ściągaczką na
          środek podłogi w łazience.
             Nachman nie zrozumiał.
             – Nie mamy tu wanny, tylko prysznic na środku łazienki, zasłony też
          nie ma. W ten sposób wszystko szybciej wysycha i nie pleśnieje. Przy-
          zwyczaisz się – roześmiała się Chawa. Jej oczy nad wysokimi kośćmi
          policzkowymi zwęziły się z rozbawienia. Dora siedziała na narożnym
          krześle i wyglądała na zagubioną.
             – Nie martw się, Doro – powiedziała Chawa, wyczuwając dyskomfort
          siostry. Wolno nam mieć gości przez dziesięć dni, a potem dostaniecie
          przydział do pracy.
             Dora zaczerwieniła się.
             – Chawa, wiesz przecież, że potrafię tylko szyć gorsety i biustonosze.
          Nie wiem, jak się uprawia rolę czy doi krowy.
             – Przestań się martwić, nauczymy cię – odrzekła wesoło Chawa. –
          Jeśli praca na roli będzie zbyt zniechęcająca, zawsze możesz zmywać
          naczynia. Pójdę już. Do zobaczenia rano.
             Przekręciła wyłącznik światła znajdujący się najbliżej wyjścia i deli-
         katnie zamknęła za sobą drzwi.
            Nareszcie zostali sami, lecz byli zbyt zmęczeni, aby rozmawiać. Padli
         na sofę, przyciskając się do siebie, aby nie spaść. Nachman zgasił ostatnią


          230
   225   226   227   228   229   230   231   232   233   234   235