Page 216 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 216
W jej rozmowach z Nachmanem o perspektywie wyjazdu z Polski za
każdym razem przewijała się głęboka troska o dzieci. Daniel stał się wir-
tuozem gry na akordeonie i w wieku dziewięciu lat dostąpił niemałego
zaszczytu – zaproszenia do świeżo powstałej polskiej telewizji jako naj-
młodszy wykonawca. Anetka co roku przynosiła świadectwa z samymi
piątkami. Jak aklimatyzacja do nowych warunków wpłynie na ich osią-
gnięcia? Zapewne poradzą sobie, lecz nie będzie to dla nich łatwe. Było
to niewypowiedziane zmartwienie obojga rodziców. Mimo to Nachman
i Dora rozpaczliwie tęsknili za bliskością rodziny i starych znajomych,
poznanych jeszcze w dzieciństwie, których nie da się zastąpić. Mimo
wysiłków w kierunku nawiązania przyjaźni z garstką sympatycznych
Polaków, w ich życiu brakowało rodzinnych relacji, starych znajomości,
książek i gazet w jidysz, teatru i żydowskiego życia społecznego. Nie mieli
krewnych, z którymi mogliby obchodzić święta i urodziny. Nikogo, kto
naprawdę zrozumiałby ich ból po stracie bliskich. Pustka był tak wielka,
że często wydawało się, że tworzy pomiędzy nimi przepaść.
– Kupiłem bilety na Wiśniowy sad Czechowa, na przyszły tydzień –
powiedział Nachman.
– Cieszę się. Nie czytałam tej sztuki od wieków – odrzekła Dora. –
Szyję gorset dla aktorki, która gra główną rolę – dodała, lecz w oczach
Nachmana pojawił się już wyraz znajomej zadumy. Dobrze wiedziała,
gdzie przebywa myślami. – Myślisz o swoich występach w Araracie?
– Skąd wiesz?
– Przecież opowiadałeś mi milion razy o swojej przedwojennej grupie
teatralnej.
– Jasne, to była moja obsesja. Ale wiesz, graliśmy głównie musicale.
Nic tak poważnego jak Czechow.
– Ale i tak wiem, jak za tym tęsknisz.
– Tak, za tym i za przedwojennymi gazetami w jidysz. Nigdy nie sądzi-
łem, że będę mógł zacząć dzień, nie rzuciwszy przynajmniej okiem choć
na jedną.
– Ile żydowskich gazet mieliście w Łodzi? – spytała Dora, znając
jedynie warszawską scenę kulturalną.
– Och, niech pomyślę... mieliśmy... – Nachman policzył na palcach
jednej ręki, potem drugiej – przynajmniej osiemnaście gazet codziennych
w jidysz i dziesiątki magazynów. – Na jego twarzy malowała się duma.
– A ile mamy teraz? – spytała Dora.
216