Page 198 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 198

pieniądze. Chaos stał się nową formą porządku. Cała Łódź była wielkim
          obozem przejściowym, przez który ludzie przepływali jak strumienie
          wody.
             Po powrocie do domu, wyczekiwanym przez ocalałych jak najwspa-
          nialsze wydarzenie, Żydzi z różnych stron Polski, z Niemiec i Związku
          Radzieckiego napływali do Łodzi. Miasto było jednym z niewielu, których
          hitlerowcy nie zniszczyli; stanowiło więc centrum, gdzie ludzie szukali
          ocalałych i sami rejestrowali się jako żyjący, aby inni mogli ich odna-
          leźć. Liczby same w sobie były jedynie zimnym stwierdzeniem faktów,
          lecz ciągle zmieniająca się liczba Żydów w tużpowojennej Łodzi mówiła
          o dramatycznej historii. Przed wybuchem drugiej wojny światowej
          w Łodzi mieszkało 233 tysiące Żydów; była to druga co do wielkości
          społeczność żydowska w Polsce. Pod koniec wojny, po wyzwoleniu przez
          armię radziecką, w mieście pozostało jedynie 877 Żydów.
             Pod koniec maja 1946 roku w Łodzi przebywało 15 tysięcy Żydów. Mia-
         sto stało się tymczasowym centrum odradzającego się żydowskiego życia
         w Polsce. Jednak do września tego samego roku tysiącom Żydów, prze-
         rażonych nadal zagrażającą im przemocą i zrozpaczonych niemożnością
         odnalezienia żyjących krewnych, udało się wyjechać z Polski. Niektórzy
         zostali przeszmuglowani do Palestyny i Grecji z pomocą pozostałości
         Brygady Żydowskiej, utworzonej za zgodą Churchilla w 1944 roku. Inni,
         tak jak Roza, udali się do niemieckich obozów dla dipisów i stamtąd
         wyjechali do Kanady, USA lub Ameryki Południowej.
            Nie było wśród nich Nachmana i Dory, obarczonych kilkuletnią
         córeczką i chorowitym niemowlęciem.



                                        * * *


            W dniu wyjazdu Janka i Sary z Łodzi Nachman i Dora wstali wcześnie.
         Nie mieli pojęcia, kiedy znowu – o ile w ogóle – zobaczą swoich drogich
         przyjaciół, dlatego chcieli ich pożegnać z klasą. Nachman zauważył, że
         Dora ubrała się w swoje jedyne ubranie, które mogło uchodzić za ele-
         ganckie: wykrochmaloną i wyprasowaną starą białą bluzkę, z której
         sprała plamy z mleka, oraz plisowaną granatową spódnicę, pożyczoną
         od sąsiadki. Nachman wyglansował do połysku swoje znoszone buty.
         Dora biegała po pokoju, uciszając Anetkę, zmieniając Danielowi pieluchę


          198
   193   194   195   196   197   198   199   200   201   202   203