Page 188 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 188
Niedługo później Anetka znalazła się w dużej sali pełnej łóżek. Ich rząd
ciągnął się z jednego końca, gdzie wąskie metalowe łóżko upchnięto
pod wysokim oknem, aż do drzwi po drugiej stronie, które zamknęły
się z trzaskiem, gdy zniknęła za nimi jej mama. Wydawało się dziwne,
że tyle ludzi śpi w jednym pokoju. Na brzegu łóżka Anetki usiadła jakaś
kobieta i pogładziła ją po głowie.
– Masz tu chusteczkę, wytrzyj oczka, malutka – powiedziała przy-
jaźnie.
– Chcę do mamy. – Anetka odepchnęła jej rękę; przestraszyła się
jej zaczerwienionych oczu. – Gdzie ona jest? Gdzie mama? – dopyty-
wała coraz natarczywiej i coraz cieńszym głosikiem. Dolna warga jej
drżała, a łzy były gotowe popłynąć od nowa. Kobieta wstała i wygładziła
sukienkę. Ciężar wojennych lat przygiął jej ramiona jak jarzmo.
– Poczekaj minutkę. Mam coś dla ciebie.
Podeszła do swojego łóżka i wyciągnęła z plecaka zniszczonego kró-
lika. Jedynie różowo-szare uszy świadczyły o jego dawnych szczęśliwych
latach. Kobieta stała przez chwilę z wahaniem, trzymając w rękach
zabawkę.
– Masz, możesz się nim bawić. Należał do mojej córki – powiedziała.
– Gdzie ona jest? – Anetka rozejrzała się wokół, lecz nie dostrze-
gła w pobliżu żadnej dziewczynki. Kobieta zacisnęła powieki, po czym
odwróciła się gwałtownie.
– Miej oko na to dziecko. Jej matka poszła do szpitala rodzić. Ja muszę
wyjść na świeże powietrze – powiedziała do starszej kobiety, leżącej na
łóżku obok z kompresem na głowie.
– To zły czas, żeby sprowadzać dziecko na świat – odrzekła tamta.
Po kilku minutach Anetka zasnęła, tuląc do siebie królika. Z jej drob-
nej piersi wydobywały się ciche westchnienia, jakby nadal wspominała
krzyki swojej mamy.
* * *
Nachman miał ogromne poczucie winy, lecz co mógł zrobić? Zostawić
sól? Był to jedyny ich majątek. Miał nadzieję, że zdoła ją sprzedać i zyskać
parę złotych, zanim znajdzie pracę. Co teraz? Czuł się kompletnie prze-
grany. Żaden konduktor nie pozwoli mu wsiąść do zatłoczonego pociągu.
188