Page 170 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 170

1946 roku była w trzecim trymestrze ciąży. Jazda wagonami towarowymi
          z małym dzieckiem, z niekończącymi się postojami w nieznanych mia-
          stach na trasie liczącej cztery i pół tysiąca kilometrów, wydawała się sza-
          lonym pomysłem. Gdy tylko wieści o zwycięstwie Związku Radzieckiego
          dotarły do ich zakątka Kirgizji, Dora i Nachman postanowili, że wracają
          do domu. Kilkakrotnie odkładali wyjazd ze względu na niedożywienie
          i złe samopoczucie Dory, lecz wiedzieli, że muszą wyruszyć najpóźniej
          w marcu, aby dotrzeć do Polski przed porodem. Mogli liczyć co najwyżej
          na pojawiające się sporadycznie pociągi towarowe – nie mieli czasu, aby
          czekać na ponowne uruchomienie pociągów pasażerskich. Nachman
          chciał, aby dziecko urodziło się w jego rodzinnym kraju, a Dora przy-
          znawała mu rację. Polska była krajem ich przodków.
             Byli teraz skoncentrowani na przyszłości. Nie mogli się doczekać
          uwolnienia od komunistycznej, całkowicie kontrolowanej egzystencji,
          lecz równocześnie byli świadomi, że gdyby nie uwięzienie w łagrach,
          mogliby już nie żyć. Był jeszcze jeden powód, dla którego pragnęli opu-
          ścić to miejsce i nigdy tam nie wracać. NKWD, wszechobecna tajna
          policja, zastąpiona później przez KGB, ciągle poszukiwała zdrajców i wro-
          gów systemu. Ludzie musieli uważać na to, co mówią i jakiego używają
          tonu. Zsyłki do odległych syberyjskich łagrów na podstawie plotek były
          na porządku dziennym. Sądy kapturowe wydawały szybkie i zabójcze
          wyroki.
             Nachman poczuł niepokój, kiedy część jego przyjaciół bundowców
          zaczęła mówić dość otwarcie o ideach socjalistycznych. Nadal odczuwał
          głęboką więź z ideologią Bundu, lecz doskonale zdawał sobie sprawę
          z zagrożenia. Teraz miał dziecko i nie chciał robić nic, co mogłoby nara-
          zić go na kontakt z osławionym NKWD. Ciągle ostrzegał znajomych, że
          agenci NKWD wszystkich obserwują, oni jednak zachowywali się tak,
          jakby nadal byli w przedwojennej Łodzi.
             Urządzali spotkania, a także wiec upamiętniający liderów Bundu,
          Henryka Ehrlicha i Wiktora Altera, zamordowanych przez Stalina. Wyda-
          wało się wręcz, że proszą się o kłopoty. Pierwszym aresztowanym z ich
          grupy był Kersz, przyjaciel Nachmana. W obliczu rychłego powrotu do
          kraju Nachman z każdym dniem martwił się coraz bardziej i starał się
          trzymać z daleka od długich języków, paplających na prawo i lewo o ide-
          ałach socjalizmu. Czy uda mu się po prostu przetrwać bez wpakowania
          się w żadne tarapaty przed opuszczeniem opresyjnego reżimu? Nachman


          170
   165   166   167   168   169   170   171   172   173   174   175