Page 166 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 166
Wyglądała tu równie egzotycznie co delikatne, wielkie tulipany rosnące
na suchych terenach u stóp gór Tien-szan.
Anetkę fascynowały wagony toczące się z głośnym grzechotem po
torach. Jedynym sposobem, aby ją od nich oderwać, było powiedzenie
„Tatuś czeka”. Wówczas pędziła do jego biura jak zajączek i wskakiwała
mu na kolana. Ze swoim małym noskiem i niebieskimi oczami była do
niego niesamowicie podobna. Skąd ja wzięłam tego jasnowłosego, błękit-
nookiego aniołka? – zastanawiała się Dora, ponieważ Anetka w niczym
nie przypominała jej z wyglądu.
Patrząc na córeczkę, zawsze myślała o swoich trzech młodszych
siostrach w Warszawie. Nadal bardzo wyraźnie pamiętała, jak tłoczyły
się wokół matki, uczącej je szyć i dziergać na szydełku. Gdzie one teraz
są? – rozmyślała w nadziei, że są teraz gdzieś w bezpiecznym miejscu
razem z matką. Lecz na samym dnie jej serca czaiło się głęboko ukryte
przeczucie zagłady. Czyż pogromy w mniejszych polskich miastach w 1937
i 1938 roku nie zwiastowały nadejścia prześladowań? Czy nie dlatego
postanowiłam uciekać z Polski? – pytała samą siebie. Zaraz potem przy-
woływała całą swoją energię, aby odegnać złe myśli i przenieść uwagę
na Anetkę, która zawsze wywoływała uśmiech na jej twarzy.
Dora weszła do biura Nachmana. Sprawdzał rachunki za dostawy
węgla, pochylony nad małym biurkiem. Na jego twarzy dostrzegła
chwilowy grymas niesmaku. Wiedziała, co myśli o radzieckich meto-
dach prowadzenia interesów – ciągłe plany pięcioletnie, normy produk-
cyjne, te okropne normy, korupcja na wyższych szczeblach i koszmarna
monotonia. Jej Nachman był człowiekiem twórczym. Wiedziała, że
to nie miejsce dla niego, lecz potrzebowali źródła dochodów. Najbar-
dziej nie znosił patrzeć na rząd fotografii dygnitarzy Partii Komuni-
stycznej. Ich wizerunki zdobiły każde biuro i obserwowały wszystkich
wchodzących.
Anetka wskoczyła ojcu na kolana, a Dora zobaczyła, jak twarz mu
pojaśniała. Wskazał na portret nad biurkiem.
– Kto to jest? – zapytał córkę.
– Lenin – odpowiedziała promiennie.
Nachman uśmiechnął się z satysfakcją.
– A to?
Anetka zamilkła i ściągnęła brewki, zastanawiając się głęboko ze
zmarszczonym noskiem.
166