Page 162 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 162

Jedyną interesującą rzeczą była wąskotorowa kolejka, transportująca
          wagoniki z węglem prosto do fabrycznego pieca. Dora przyzwyczaiła
          się do jej stukotu; uważała, że ruch pociągu ożywia nieco to miejsce.
          Obawiała się tylko, że hałas obudzi Anetkę. Uwielbiała patrzeć, jak śpi.
          Nic w ich żałosnym uchodźczym życiu nie przygotowało ich na coś tak
          niebiańskiego. Dora oniemiała, kiedy po raz pierwszy zobaczyła owo
          wijące się energicznie zawiniątko, które właśnie wynurzyło się z jej
          wycieńczonego ciała. Nosiła to dziecko przez dziewięć miesięcy, lecz
          nadal nie mogła się przyzwyczaić do myśli, że w jej życiu pojawiła się
          nowa istota, nieskażona wszystkim tym, co wydarzyło się przez ostatnie
          trzy lata. Za każdym razem, kiedy patrzyła w oczy Nachmana, wiedziała,
          że on również uważa narodziny Anetki za cud.
             Podobnie jak Nachman, Dora nie mogła doczekać się powrotu do rodziny.
          Wiedziała, że jej siostry i matka otoczą Anetkę miłością. Nie wiedziała
          jednak, że czterysta tysięcy warszawskich Żydów zostało wyrzuconych
          ze swoich domów i stłoczonych w getcie na powierzchni nieco ponad
          trzech kilometrów kwadratowych za ogrodzeniem z drutu kolczastego
          pod napięciem i że latem 1942 roku hitlerowcy wysłali 254 tysiące miesz-
                                                              66
          kańców warszawskiego getta do obozu zagłady w Treblince .
             Nachman był niezbędnym pomocnikiem przy każdej kąpieli dziecka
          w wanience ustawionej na stole.
             – Szybko, Nachman, zrób tę swoją sztuczkę. Woda stygnie.
             Nachman potrafił sprawić, żeby Anetka uniosła główkę, a wówczas
          Dora mogła umyć jej szyję.
             – Wi iz di zajf? Gdzie jest mydło? – spytał Nachman córeczkę śpiew-
          nym tonem. Mała natychmiast podniosła główkę i spojrzała na wysoki
          kaflowy piec, gdzie na górze suszyła się cenna kostka żółtawego mydła.
          Nachman, zadowolony, że jego roczne dziecko rozumie jidysz, połaskotał
          ją pod bródką.
             – Jeszcze nie skończyłam! – złajała go Dora.
             – Pobawię się z Anetką – poprosił, podnosząc pasiasty ręcznik. Dora
          podała mu dziecko, on zaś owinął je ręcznikiem, aby je osuszyć. Ku jego
          radości mała zaczęła piszczeć i gaworzyć.



          66   W warszawskim getcie i obozie zagłady w Treblince zginęła matka Dory, Cywia
            Blausztajn z domu Horowicz, jej siostry: Bracha, Hela, Renia i Roma oraz kilkudzie-
            sięciu członków jej dalszej rodziny.

          162
   157   158   159   160   161   162   163   164   165   166   167