Page 158 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 158

rozwiniętej infrastrukturze, posiadającym kilka fabryk, łatwiej będzie
          zdobyć pracę, lecz prawdziwych udogodnień nie było zbyt wiele. Nie mieli
          pojęcia, że Kyzyłkyja otrzymała prawa miejskie zaledwie pięć lat wcze-
          śniej. Dominowało górnictwo; właśnie rozpoczęto również wydobycie
          uranu. Kiedy przybyli tam po wielogodzinnej podróży rozklekotanym
          drewnianym wozem, Kyzyłkyja, oddalona o osiemdziesiąt kilometrów
          od zachodniej granicy Chin, wydawała im się tak odległa, jak kolonia
          na księżycu. Dzisiaj z Moskwy do Biszkeku, stolicy Kirgistanu, trzeba
          jechać pięć dni pociągiem. Potem podróżnik musiałby tłuc się kolejne
          dziewięć godzin po górskich drogach do Kyzyłkyi. Co prawda Nachman
          wędrował w młodości po polskich Tatrach, lecz wydawały się teraz kar-
          łowate w porównaniu z tutejszymi siedmiotysięcznymi szczytami gór
          Tien-szan. Jedynie wyjątkowe wojenne okoliczności mogły rzucić dwójkę
          Europejczyków w miejsce, którego nie wyobrażali sobie w najśmielszych
          snach. Lecz dla Nachmana i Dory ten zapomniany zakątek Azji Środkowej
          stanowił w 1943 roku schronienie przed chaosem i uwięzieniem.
             Wreszcie nadzieje Nachmana spełniły się. W Kyzyłkyi otrzymał
          posadę urzędnika w państwowej cegielni. Przydzielono mu także pokój
          na terenie zakładu. Płaca była bardzo niska, ale nie musieli płacić za
          mieszkanko na parterze niskiego, ceglanego budynku. Jego głównym
          elementem był wysoki piec kaflowy, sięgający prawie do sufitu. Dora
          wykorzystała swoją wrażliwość estetyczną, aby ożywić to miejsce:
          przykryła stół tkaniną znalezioną na bazarze, a ich skromny dobytek
          był zawsze schludnie ułożony w stojącej pod oknem drewnianej komo-
          dzie. Najlepszy ze wszystkiego był wspaniały widok na majestatyczne,
          ośnieżone góry.
             Zanim zdążyli przyzwyczaić się do nowych warunków, okazało się,
          że Dora jest w ciąży. Dziecko! Nieoczekiwany cud w tym zapomnianym
          przez Boga miejscu. Nachman nie posiadał się z radości.
             – Mam nadzieję, że to będzie dziewczynka! – powiedział natychmiast.
             – Dziewczynka? Czemu tak mówisz, Nachman? – Dora była zdumiona.
          Mężczyźni zawsze chcą mieć najpierw syna.
             – Ja... ja... nie wiem, ale myślę, że byłoby cudownie mieć dziewczynkę,
          mądrą, taką jak ty, albo śpiewaczkę, jak moja siostra Roza.
             – Mam nadzieję, że najpierw znajdziemy akuszerkę – roześmiała się
          Dora. – I będziemy musieli zdobyć gdzieś kołyskę.
             – Nie martw się, coś wymyślę – odrzekł Nachman, rozglądając się


          158
   153   154   155   156   157   158   159   160   161   162   163