Page 139 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 139
grupy. W pierwszej znaleźli się ludzie tak wycieńczeni, że ledwie byli
w stanie się poruszać. Powiedziano nam, że zostaną przeniesieni do
innego obozu, gdzie nie będą musieli pracować, dopóki nie odzyskają sił.
Druga grupa obejmowała mężczyzn w gorszym stanie fizycznym, lecz
zdolnych do niektórych prac. Mieli oni wykonywać jedynie pięćdziesiąt
procent normy, otrzymując przy tym pełną rację żywnościową. Do ostat-
niej grupy zaliczali się ci, którzy nie wykonywali bardzo ciężkich prac
fizycznych – krawcy, szewcy, pracownicy biurowi i kierownicy, tacy jak
ja. Razem z grupą rosyjskich więźniów zostaliśmy wysłani do nowego
obozu o nazwie Łapuszka.
W dniu wyjazdu z Opalichy w obozie panował nastrój niepokoju
wywołany nadchodzącymi zmianami. Ludzie żegnali się, obejmowali,
całowali, wymieniali rady i obiecywali sobie spotkać się po wojnie.
Wszyscy przyszli pożegnać się ze mną, ściskaliśmy się i płakaliśmy. Na
Hoffmana natomiast krzyczeli, wyzywali go, a ktoś nawet na niego splu-
nął. Byli na niego strasznie wściekli za współudział w doprowadzeniu
ich do stanu wyczerpania.
Trzecia grupa, do której trafiłem, została przetransportowana na
nowe miejsce statkiem. Byłem zdumiony, że zbiornik wodny, po którym
płynęliśmy, był tym samym, który zbudowaliśmy. Zbiornik Rybiński
pochłonął wszystkie rozebrane przez nas prastare wioski. Później zała-
dowano nas do pociągów i zawieziono do obozu, którego misją, jak się
wydawało, była nie tyle praca więźniów, co ich odosobnienie. Przyje-
chaliśmy późno; zasnąłem zmęczony, używając zwiniętych spodni jako
poduszki. Kiedy obudziłem się rano, spodni nie było. Ktoś wyciągnął mi
je spod głowy. Wówczas wiedziałem już, że w nowym miejscu nie zanosi
się na zbytnią poprawę.
Byłem jednak w lepszej sytuacji niż inni, ponieważ miałem przy-
jaciela. W krótkim czasie Wajnsztok stał się w Łapuszce grubą rybą.
Potrafił się nieźle ustawić. Choć warunki w Łapuszce były nieco lepsze
niż w poprzednim obozie, nadal przez większość czasu byliśmy głodni.
Czasami Wajnsztok budził mnie w nocy, mówiąc: „Ej, Libeskind, przy-
niosłem ci kawałek kiełbasy”. Czasami przynosił bułkę. Kiedyś nawet
dał mi kapcie, żebym nie musiał chodzić w rozpadających się butach.
Za każdym razem, kiedy mówiłem mu, że napyta sobie biedy, kradnąc
jedzenie i przemycając je do mnie, odpowiadał: „Nachman, to nic takiego.
Ty ryzykowałeś dla mnie znacznie więcej”.
139