Page 118 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Annette Libeskind Berkovits „Życie pełne barw. Jak Nachman Libeskind przeżył nazistów, gułagi i komunistów"
P. 118

* * *


             – Przejście było bardzo ryzykowne – trzeba było sprzymierzyć się
          z tymi, którzy byli zorientowani w sytuacji. Wynająłem pokój u żydow-
          skiej rodziny w Lidzie. Miasteczko to leży dzisiaj na Białorusi; wówczas
          było oddalone o niecałe czterdzieści kilometrów od granicy litewskiej.
          Teraz musiałem tylko znaleźć ludzi, którzy wiedzieli, jak bezpiecznie
          przedostać się przez granicę, a potem czekać na sprzyjający moment.
          Wydawało się, że cała Lida pełna jest Żydów takich jak ja, usiłujących
          znaleźć sposób na przedostanie się do Wilna i skorzystanie z pomocy
          Bundu. Wówczas jednak zima zdążyła już rozpanoszyć się na dobre
          i zaczęły się śnieżyce. Śnieg padał bezlitośnie dzień w dzień, utrudnia-
          jąc plany przeprawy do Wilna. Mimo to wszyscy byliśmy pełni nadziei,
          że tak czy owak jakoś uda nam się przekroczyć granicę. Próbowałem
          to zrobić kilkakrotnie razem z innymi młodymi mężczyznami, lecz za
          każdym razem dopadali nas radzieccy żołnierze i odsyłali z powrotem.
          Mieliśmy masę szczęścia, że nas nie aresztowali.


                                        * * *

             Tykanie zegara na biurku – dźwięk, który zazwyczaj lubię – zaczęło
          mnie irytować. Wiedziałam, że robi się późno, a w zlewie nadal leżą
          niepozmywane naczynia, ale nie znosiłam, kiedy coś mnie rozpraszało
          podczas słuchania nagrań taty. Zdjęłam zegar z biurka.

                                        * * *

             Prawdopodobnie nigdy nie dowiem się dokładnie, w jaki sposób ojcu
          udało się przedostać z Pińska do Lidy. Położona niegdyś na terytorium
          Litwy, następnie Polski, a później Związku Radzieckiego, we wrześniu
          1939 roku Lida stała się magnesem przyciągającym Żydów z Zachodu.
          Kiedy mój ojciec przybył tam zimą 1940 roku, miasteczko przypominało
          żydowski ul. Wraz z napływem uchodźców liczba jego mieszkańców
          wzrosła z około sześciu tysięcy do ponad piętnastu tysięcy; wszyscy
          wyczekiwali na przeprawę do Wilna i wolność. Czyżby to w Lidzie naro-
          dziło się marzenie ojca o Ameryce? – zastanawiałam się. Przed wojną,
          kiedy mieszkał jeszcze w Polsce, kilkoro jego kuzynów wyemigrowało


          118
   113   114   115   116   117   118   119   120   121   122   123