Page 93 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 93

Czy prezent złożony Panu Bogu w postaci rezygnacji z przyzwoitego komor-
                  nego za dwa parterowe mieszkania był wystarczającym odkupieniem grze-
                  chów syna – dowiemy się dopiero w dniu Sądu Ostatecznego.
                    ...Stryj Feliks był pierwszym, któremu wystawił kartę zgonu. Zgłosiła się
                  po nią zapłakana córka. To był jeszcze czas, kiedy po zmarłych płakano.
                  Feliks umarł nagle. Wkrótce po nim zmarła jego żona. Córka zdążyła
                  jeszcze załatwić formalności związane ze zgonem matki. W kilka tygo-
                  dni później zapadła na gwałtowną formę gruźlicy płuc i również zmarła.
                  Po kartę zgonu dla niej zgłosili się sąsiedzi... Kuzyna porwała gdzieś
                  zawierucha wojenna.
                    ...Z frontu domu przy ulicy Śródmiejskiej, na parterze mieszkała druga
                  siostra ojca. W jednym pokoju bez ubikacji i łazienki, z mężem, dwiema
                  córkami i synem. Ten kuzyn był jego rówieśnikiem i jedynym chyba krew-
                  nym ze strony ojca, z którym się rozumiał i przyjaźnił. I ta ciotka była
                  krawcową i aż do czasu, gdy dzieci dorosły, utrzymywała całą rodzinę.
                  I jej mąż stale szukał pracy. To stały element pojawiający się w obrazach
                  z przeszłości: mężczyźni daremnie goniący za pracą, daremnie szuka-
                  jący miejsca w świecie, który ich nie potrzebował... Na pierwszym piętrze
                  z frontu, dokładnie nad mieszkaniem siostry ojca, mieszkały dwie siostry
                  babki ze strony matki. Dwie stare panny, zadręczane przez swoją matkę,
                  a jego prababkę. I one były krawcowymi.
                    Nigdy nie mógł zrozumieć, jakie klientki chciały korzystać z ich usług.
                  W mieszkaniu czuć było stale zapach moczu – prababka robiła pod siebie.
                  Poza tym bez przerwy się śmiała, a pod adresem klientek wykrzykiwała różne
                  bezeceństwa.
                    ...W następnej kolejności wypisał karty zgonu obydwu siostrom ojca i ich
                  mężom.  Potem tym nieszczęsnym babkom ciotecznym, potem drugiemu
                  z braci ojca, parasolkarzowi z zawodu, i jego żonie, potem kilku kuzynom i kuzyn-
                  kom... To jednak mimo wszystko były zgony, jak na tę wojnę i jak na sytuację
                  Żydów, normalne. Ci wszyscy jego krewni, wujowie, ich żony i dzieci umie-
                  rali w łóżku, otoczeni rodziną, jeśli ta nie zdążyła jeszcze wymrzeć. A przecież
                  coraz częściej napływać zaczęły do getta wieści o innych rodzajach śmierci,
                  wymyślonych przez Niemców, w których strachu przed przekroczeniem
                  ostatecznego progu nie było z kim dzielić i każdy z tysięcy umierających

                                                                         91






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   91                                   14-01-31   14:37
   88   89   90   91   92   93   94   95   96   97   98