Page 91 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 91
Nie w tym rzecz, że nagle odkrył istnienie więzów krwi. To było coś
innego. Zresztą wielu z tych ludzi prawie nie znał albo znał bardzo
mało. Z większością stykał się w sobotnie popołudnia u babki na
Śródmiejskiej, a właściwie u najmłodszej siostry ojca, która babką się opie-
kowała. A i te spotkania stały się sporadyczne, gdy wyjechał do Francji
na studia, a do Polski wracał na okres dwóch, trzech letnich miesięcy.
Spotykał ich wszystkich także podczas jakichś wyjątkowych okazji: ktoś
umarł, ktoś się żenił, ktoś obchodził barmicwę , ktoś niepotrzebnie
64
przychodził na świat.
Ów obyczaj sobotnich spotkań to najdawniejsze wspomnienie rodzinne.
Na ich tle poruszały się, gestykulowały pojedyncze marionetki, w których
rozpoznawał siostry ojca, jego braci, szwagrów czy szwagierki lub też liczne
grono kuzynek i kuzynów. Brał w tych spotkaniach udział w charakte-
rze grzecznego, dobrze wychowanego, dobrze wymytego chłopca i jakoś
nigdy nie awansował do roli równoprawnego ich uczestnika.
Rodzinę ściągała na Śródmiejską osoba babki. Jak daleko sięgał
pamięcią, była zawsze stara, zniszczona i... nieobecna. Nieistniejąca.
Choć to z jej powodu wszyscy się tutaj spotykali, nie wychodziła z kuchni.
Bo to mimo wszystko nie był jej świat. Swój pozostawiła w Krośniewicach.
W Łodzi, a żyła tu przez ćwierć wieku, nie przekroczyła nigdy bramy
domu, wychodzącej na wąski chodnik, głęboki rynsztok i kocie łby
Śródmiejskiej. Uważała, że stale czyha na nią niebezpieczeństwo ze
strony wrogów Izraela. Tu w wielkim mieście antysemici mogli wszystko
– skierować na nią konia dorożkarskiego, gdy przechodziła ulicą, i sza-
lonego rowerzystę, nie mówiąc już o przeklętych samochodach. Mogli
także zrzucić z dachu cegłę, a zimą polać chodnik wodą, by upadła
i złamała nogę. W Krośniewicach była szanowaną właścicielką sklepiku
z warzywami, w wielkim mieście – zagubioną, zastraszoną starą Żydówką.
Przeważnie milczała. Nie mógłby sobie nawet przypomnieć jej głosu,
nie mówiąc już o jakichś uwagach czy zdaniach. On sam był prawdo-
podobnie dla niej jeszcze jednym elementem obcego świata, w którym
znalazł się jej najmłodszy syn.
64 Bar micwa – uroczystość, podczas której chłopiec żydowski kończący 13 lat staje się pełnoletni wobec prawa.
Od tego czasu jest odpowiedzialny za swoje czyny i może brać pełny udział w uroczystościach religijnych.
89
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 89 14-01-31 14:37