Page 77 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 77
żartowano, ba! – urządzano nawet przyjęcia dla gości przybyłych z innego
piętra czy innej sali. Walizki służyły za stoły, prycze – za krzesła. Jeszcze
przesiedleńcy nie zaznali głodu. Trochę skarżyli się na warunki sanitarne,
ale raczej przeważała ciekawość niż panika i zgroza.
Podczas tej pierwszej lustracji obozu przy ulicy Franciszkańskiej
ograniczył się do powierzchownego sprawdzenia warunków sanitarnych
i zorientowania się, czy nie ma wśród przesiedlonych jakichś chorób zakaź-
nych. Zorganizował też punkt lekarski, co przyszło mu tym łatwiej, że
wśród przesiedleńców znajdowała się wcale pokaźna grupa lekarzy. Udało
mu się cudem wygospodarować jakąś izdebkę, którą sami przesiedleńcy
zobowiązali się doprowadzić do odpowiedniego stanu. Tam miał stale
dyżurować lekarz i tam też po kilku dniach przesłał podręczną apteczkę.
Wrócił na Franciszkańską po tygodniu. Oficjalnie w tym celu, by zlustrować
działanie punktu lekarskiego, nieoficjalnie, by zobaczyć, co tu się zmieniło.
Kierowała nim niezdrowa ciekawość, której przed sobą się wstydził, ale któ-
rej nie mógł się oprzeć. Podobnego uczucia zaznał, kiedy był mały. Złapano
w domu do pułapki mysz i postanowiono utopić ją w wiadrze z wodą. Musiał
wtedy zobaczyć, jak to wygląda. Teraz też musiał zobaczyć, jak to wygląda.
Co? Tego sobie uzmysłowić w pełni jeszcze nie umiał. Zasygnalizowano
wśród przesiedleńców kilka wypadków zatruć, a nawet jeden wypadek
ostrego zapalenia wyrostka robaczkowego, ale to wszystko były schorzenia,
można powiedzieć, luksusowe, choroby czasów normalnych.
Pozornie nic się tu nie zmieniło. Zagęszczenie pozostało takie samo,
prycze zawalone były nadal różnymi bambetlami, ale nastąpiło to, co
nastąpić przecież musiało. Coś, co w normalnych warunkach miałoby, być
może, wymiar historyczny i znalazłoby wyraz w kronikach czy przekazach,
o czym by sobie opowiadano przez lata w tonacji bądź tragicznej, bądź
anegdotycznej, jednak w warunkach niewoli niemieckiej, w głodującym
getcie przybrało formę karykaturalną; coś, co w innych okolicznościach
zasługiwałoby na pióro Szekspira, teraz prosiło się o kreskę Daumiera .
42
Obóz przesiedleńców zamienił się w jarmark, w targ, gdzie straganem
była każda prycza, a przedmiotem handlu wszystko.
42 Honoré Victorin Daumier (1808-1879) – francuski malarz, grafik, rysownik i rzeźbiarz. Jeden
z wybitniejszych przedstawicieli realizmu XIX w.
75
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 75 14-01-31 14:37