Page 76 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 76
władzy przez Hitlera. Wielu Żydom niemieckim udało się znaleźć schronie-
nie na ziemi francuskiej, schronienie, które uważali za tymczasowe, uważając,
że cała awantura hitlerowska musi szybko minąć. Przez pewien czas związany
był z dziewczyną, której ojciec należał do typowych przedstawicieli tej
swoistej społeczności. Piastował wysoką godność w niemieckiej socjalde-
mokracji i był nawet właścicielem gazety, która rodowód i tytuł wywodziła
od pisma założonego w swoim czasie przez Marksa. Na podstawie więc
własnych obserwacji, na podstawie opowiadań dziewczyny, czasami
wręcz zdumiewających, wyrobił sobie o Żydach niemieckich opinię, jak
sądził, w miarę obiektywną. Wtedy, przed niewielu laty, zetknął się z nimi
w sytuacji wywołanej szokiem hitlerowskim, ale przecież mimo wszystko
w ramach cywilizacji, z którą się identyfikowali, cywilizacji zachodniej.
Teraz los sprawił, że resztki tej społeczności znalazły się za drutami
getta łódzkiego. Twarzą w twarz z tymi, od których się zawsze separowali,
z którymi nigdy nie chcieli mieć nic wspólnego. Twarzą w twarz z ponurą,
beznadziejną rzeczywistością getta. Tu mieli żyć i, jak ich zapewniano, pracować.
Pomariawicki gmach zapchany był przesiedleńcami . Zarówno w dużych
41
salach, jak i w pomieszczeniach mniejszych ustawiono setki dwupiętro-
wych prycz, zbitych z nieheblowanych desek. Prycze stały obok siebie
tak blisko, że przejść między nimi można było jedynie bokiem. Wszystkie
kąty, miejsca pod pryczami, między pryczami i na pryczach zajęte były
przez walizy, torby, pakunki, tłumoki, pościel, suszącą się bieliznę,
garnki, puszki z konserwami, talerze, garderobę. Aż dziw, że mogło tu się
jeszcze znaleźć miejsce dla ludzi. Wobec tego, że musieli się przecież
gdzieś pomieścić, najchętniej leżeli na pryczach, pilnując resztek swego
dobytku, które władze pozwoliły im ze sobą zabrać.
Od razu się zorientował, że ludzie ci nie zdawali sobie w pełni sprawy
z tego, gdzie, w jakich warunkach się znaleźli. Panował tu nastrój cze-
goś w rodzaju pikniku, majówki, wycieczki w nieznane. Na razie nie wpusz-
czano tu jeszcze ludności miejscowej, a przesiedleńcom niespieszno
było do zewnętrznych kontaktów. A mimo to życie towarzyskie kwitło.
Odwiedzano się w różnych pomieszczeniach, zawiązywano znajomości,
41 Kościół i budynki parafii mariawickiej mieściły się przy ul. Franciszkańskiej 27. Zakwaterowany został
w nich tzw. IV transport z Berlina. Zob. Kronika…, t. 1., s. 331.
74
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 74 14-01-31 14:37