Page 74 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 74

– Gdzie jest niemowlę? –  zapytał bez sensu, byle coś powiedzieć.
                    – Urodziło się nieżywe.
                    – Ile pan ma dzieci?
                    Mężczyzna się uśmiechnął. Uśmiech ten mieszał smutek z dumą.
                    – Czworo, panie doktorze.
                    – Pana żona, panie... –  pytająco spojrzał na mężczyznę.
                    – Goldsztajn.
                    – Pana żona, panie Goldsztajn, cierpi na rodzaj psychozy. To przyszło
                  po tym nieszczęśliwym porodzie. Rokowanie jest tu na ogół pomyślne.
                  – (Do diabła – pomyślał – używam takiej terminologii? Zgrywam się).
                    – To znaczy, że to jej przejdzie?
                    – Powinno przejść. Dam panu skierowanie do neurologa, na pewno
                  jutro się zjawi.
                    – A teraz? Może jakiś zastrzyk?
                    No tak, taka prośba musiała paść. Szczególna była ta wiara wszyst-
                  kich, którzy wzywali lekarza z pogotowia, w cudowną moc zastrzyku.
                  Nawet bardzo religijni Żydzi mieli znacznie mniejsze zaufanie do pomocy
                  niebios niż do zawartości szklanej ampułki, aczkolwiek, Bogiem a prawdą,
                  w obydwu wypadkach podstawy zaufania były identyczne. Na szczęście
                  tym razem sytuacja nie przedstawiała się źle. W apteczce pogotowia było
                  jeszcze kilka zastrzyków skopolaminy z dawnych zapasów.
                                               37
                    – Dostanie zastrzyk.
                    Sanitariusz wychodząc zostawił mu skrzynkę z lekami. Wyciągnął więc
                  z paratusa  strzykawkę, wypełnił ją płynem z ampułki i naciągnąwszy
                           38
                  skórę na ramieniu chorej, wstrzyknął jej odpowiednią dawkę leku.
                    Rozejrzał się ponownie po pokoju. Z boku, obok żelaznego piecyka,
                  stało krzesło. Ciężko na nim usiadł i zamknął oczy. Przez chwilę wydawało
                  mu się, że zaśnie – w pokoju bowiem zapanowała cisza, jakby wszyscy
                  dookoła postanowili uszanować jego zmęczenie. Ale o spaniu nie było
                  mowy. Ciągle wracał do tego obrazu z dołu, do tej kobiety, z którą kie-
                  dyś z całą pewnością się zetknął. Nagle uzmysłowił sobie okoliczności tego


                  37   Skopolamina działa depresyjnie na ośrodkowy układ nerwowy. Już w małych dawkach powoduje
                    uspokojenie, senność i otępienie.
                  38   Paratus – stalowy futerał, w którym przenoszono strzykawkę i kilka igieł.
                  72






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   72                                   14-01-31   14:37
   69   70   71   72   73   74   75   76   77   78   79