Page 57 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 57

Stojąc zaś na moście i patrząc w kierunku południowym, miało się
                  perspektywę na część Zgierskiej, Nowomiejską i Piotrkowską, które prostą
                  linią przecinały miasto. W perspektywie tej jedni starali się odszukać
                  elementy życia wielkomiejskiego, niczym ślady życia w kosmosie, a inni
                  z nostalgią w rysujących się z dala konturach śródmieścia odnajdywali
                  zaprzeszłą normalność, normalność często szarą, pustą, nijaką, w której
                  żyli rzadko kiedy szczęśliwi, nie przewidując, jak różne oblicze może mieć
                  szczęście… Potem schodziło się w dół i po prawej stronie miało się kościół
                  Najświętszej Marii Panny, którego patronkę Niemcy wysiedlili jak zwykłą
                  Żydówkę ze Wschodniej.
                    Po piętnastu minutach od chwili, gdy wezwano mnie do gabinetu
                  dyrektora szpitala, znalazłem się przed siedzibą Kripo. Dzisiaj nie
                  potrafię już powiedzieć, co mnie bardziej wówczas nurtowało: strach czy
                  ciekawość. W każdym razie tam już na mnie czekano. Przed dawnym
                  domem parafialnym stała dobrze znana mieszkańcom getta dwukonna
                  dorożka, a w niej siedzieli dwaj najwspanialsi przedstawiciele gromady
                  ssaków. Jednym z nich był  przepyszny wilczur syberyjski o puszystej,
                  miękkiej sierści i ciemnych jak piwny bursztyn oczach; zwisający ozór
                  wyrażał radość życia. Drugim był Oberscharführer SS  o nazwisku, jak
                                                             30
                  się później dowiedziałem, Jansen. Eugen Jansen był najprzystojniejszym
                  mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałem. Oberscharführer (według
                  nomenklatury wojskowej – sierżant czy straszy sierżant) był pod każdym wzglę-
                  dem doskonały. Doskonale nosił czapkę wojskową, doskonale mrużył oczy,
                  doskonale miał wyczyszczone buty, doskonale przylegał do niego mundur
                  SS i doskonale aryjskie miał rysy… Maniery zresztą też miał doskonałe.
                  Przynajmniej początkowo. Zaprosił mnie dobrze wystudiowanym ruchem
                  do dorożki, kazał usiąść obok siebie, a wilczurowi, który dotychczas
                  zajmował to zaszczytne miejsce, wskazał wysuniętą ławeczkę naprzeciw.
                  Konie jak gdyby czekały na moje przybycie. Dorożka gwałtownie ruszyła przez
                  ulice getta i skręciła w Brzezińską. Ulica ta swoją nazwę zawdzięczała temu,
                  że łączyła Łódź z Brzezinami – miasteczkiem największej chyba w Polsce


                  30  Oberscharführer (starszy dowódca szwadronu) – stopień podoficerski w SS odpowiadający randze
                    starszego sierżanta (Feldwebel) w Wehrmachcie.
                                                                         55






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   55                                   14-01-31   14:37
   52   53   54   55   56   57   58   59   60   61   62