Page 56 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 56

wartościowego aresztowano, a następnie tak długo bito i torturowano,
                  aż przyznał się, to znaczy powiedział, co i gdzie schował, jeśli oczywi-
                  ście schował. Jeśli bowiem już nic nie miał, jeśli niczego nie ukrył, jeśli
                  nikomu nie oddał na przechowanie złotej obrączki, futra czy sztuki wełny
                  – nie było sposobu, by wyszedł z Kripo żywy. Wiedza Niemców, jeśli idzie
                  o owe skarby, wspomagana była przez donosicieli z jednej i drugiej strony
                  drutów…
                    W każdym razie wezwanie na plac Kościelny było jednoznaczne
                  z oddaniem się w ręce wyjątkowo wyrafinowanych sadystów. I choć nad
                  gettem stale ciążyła z całą swoją grozą hitlerowska władza, to Kripo było
                  tej władzy najbardziej wiadomym i bez przerwy o niej przypominającym
                  narzędziem…
                    Nie miałem więc powodu dziwić się reakcji obydwu lekarzy na tele-
                  foniczne wezwanie z placu Kościelnego, chociaż mogła mnie zdziwić
                  pochopność, z jaką mnie tam wysyłano. Ostatecznie nie wiedziano, o co
                  chodzi. Wysłany więc przypuszczalnie byłem w nadziei, że jeśli do jakichś
                  przesłuchań dojdzie, mój młody wiek gwarantuje (do pewnego stopnia)
                  przetrzymanie wiadomych metod. To było jasne, dlatego też dodatkowym
                  obrzydzeniem przejmował mnie fakt, że dr Sz. próbował przekonywać,
                  iż wybranie mojej osoby do reprezentowania mnie na placu Kościelnym
                  szpitala zakaźnego jest dowodem niesłychanego zaufania.
                    W każdym razie mój głos już się nie liczył. Miałem się podporządkować
                  tej decyzji, no i podporządkowałem się jej… Który to fakt zbliża nas raźno
                  do najważniejszej części niniejszej relacji.
                    Z Drewnowskiej droga na plac Kościelny nie jest daleka. Przez tonące
                  w błocie pole dochodziło się do ulicy Lutomierskiej. Stamtąd zaś trzeba
                  było przejść przez drewniany most przerzucony nad ulicą Zgierską .
                                                                         29
                  Przejście przez ów most stanowiło niemały wysiłek, dla jednych fizyczny,
                  dla drugich psychiczny. Ludziom starszym, schorowanym, osłabionym
                  – strome stopnie mostu sprawiały, szczególnie zimą, dużą trudność.


                  29   Teren getta przecinały dwie arterie komunikacyjne: ul. Zgierska oraz ul. Limanowskiego. Ulice te
                    zostały wyłączone z terenu getta i oddzielone od niego płotem. Nad nimi wybudowano trzy mosty
                    (dwa nad ul. Zgierską: przy placu Kościelnym i przy ul. Podrzecznej oraz nad ul. Limanowskiego przy
                    ul. Masarskiej).
                  54






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   54                                   14-01-31   14:37
   51   52   53   54   55   56   57   58   59   60   61