Page 53 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 53

Zdarzało się zresztą tych wypadków bardzo dużo, a sami chorzy nie byli
                  na szczęście świadomi faktu, iż wyrok zależał od wyglądu owej pierwszej
                  kropli, która spadała do probówki…
                    Są to oczywiście wszystko szczegóły niemające specjalnego znacze-
                  nia dla głównego wątku tej relacji. Chociaż nieobojętny jest tutaj fakt, że
                  byłem swego rodzaju specjalistą (może to przesada), co w ostateczności
                  spowodowało, że stałem się niejako koronnym, a właściwie, mówiąc pre-
                  cyzyjniej, jedynym żyjącym świadkiem w sprawie, o której przyjdzie mi
                  dalej pisać.
                    Jeszcze tylko kilka słów o moich przełożonych, bo i to jest w tym wypadku
                  dość istotne. Naczelnym lekarzem szpitala był dr Sz. , przyzwoity safan-
                                                           24
                  duła. Ordynatorem zaś, któremu bezpośrednio podlegałem – dr W. ,
                                                                         25
                  niemłody już lekarz, dobry fachowiec, który uważał, być może nie bez
                  słuszności, że on właśnie powinien kierować szpitalem. Na szczęście
                  ambicja ta nie wpływała na tok pracy szpitalnej.
                    Jesień tego roku była pogodna, ostra i chłodna. Niebo, prawie stale
                  bezchmurne, jak gdyby starało się przez swój nieskazitelny błękit wlać
                  trochę nadziei czy może radości w ponury nurt toczących się mię-
                  dzy drutami getta spraw. Nie było jednak pory roku ani takiej pogody,
                  które mogłyby zneutralizować porcję goryczy, kłopotów, nieszczęść czy
                  klęsk, która przypadała z niemieckiej łaski na każdego mieszkańca getta.
                  Nawet nieliczne w getcie drzewa przystosowały się do tutejszych warun-
                  ków: zieleniły się dopiero gdzieś pod koniec wiosny, a traciły liście już
                  w sierpniu. Za szpitalem zakaźnym rozciągał się szeroki płat brudno bru-
                  natnego pola, z którego ten i ów usiłował wydobyć jakiś nędzny plon, ale
                  ziemia także nie sprzyjała pariasom. Tędy wiodła zresztą droga do szpi-
                  tala, gdyż był on tak dziwnie usytuowany, że tuż przy frontowej bramie
                  rozciągały się druty stanowiące granicę getta i stał tu zawsze uzbrojony
                  żandarm niemiecki. Żandarmowi zaś zawsze mogła przyjść ochota, by dla

                  24   Leon Szykier (1894-1972) – lekarz internista. Członek drugiej Rady Starszych, kierownik Wydziału
                    Zdrowia. Od stycznia do czerwca 1941 r. zastępca Ch. M. Rumkowskiego. Wskutek konfliktu
                    z Przełożonym Starszeństwa Żydów zawiesił swoją funkcję w Wydziale Zdrowia getta, został
                    też odwołany ze stanowiska zastępcy Rumkowskiego. Do sierpnia 1944 r. pracował jako lekarz,
                    po likwidacji getta trafił do obozów pracy.
                  25   Chodzi prawdopodobnie o Michała Weissa, który kierował pogotowiem ratunkowym.
                                                                         51






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   51                                   14-01-31   14:37
   48   49   50   51   52   53   54   55   56   57   58