Page 52 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 52
Chore na ogół nie protestowały, najwyżej rumieniec dawał wyraz ich
emocjom. Otóż ów doktor M., który mnie lubił i często okazywał życzli-
wość, zaproponował mi pracę asystenta – płatną! – w szpitalu dla zakaźnie
chorych. (M., który odegrał później raz jeszcze dużą rolę w moim życiu,
zginął w dziwnych okolicznościach. Po likwidacji getta Niemcy pozostawili
go wraz z grupą ośmiuset Żydów „do sprzątania” opuszczonych mieszkań
i warsztatów . Pewnego dnia wyjechał z kilkudziesięcioma robotnikami
23
za miasto i już więcej nie wrócił. Całą grupę zgładzono w Chełmnie).
W każdym razie miałem dość umierających bez leczenia starców
i obmacywanych zamiast leczenia kobiet. Zgodziłem się na przejście do
„zakaźnego”, choć było to ryzykowne, a ponad wszystkiego musiałem się
uczyć od początku.
Na szczęście w bibliotece szpitalnej znalazłem podstawowy dla tej
dziedziny medycyny podręcznik Karwackiego. Intensywnie wkuwałem
więc treść podręcznika, mając bogatą praktykę na salach szpitalnych,
i powoli zacząłem odczuwać coś w rodzaju komfortu psychicznego.
Polegał on na tym, że znacznie częściej niż na internie widziałem chorych,
którzy wracali do zdrowia. Było to oczywiście związane z nienormalnymi
warunkami życia w getcie, ale niemniej wzbogacało praktykę lekarską
o szczyptę optymizmu. Typowy wykres gorączki chorego na dur brzuszny
napawał, mimo drutów getta, mimo głodu i beznadziejności, wiarą
w niewzruszony porządek świata. Nie było właściwie w szpitalu dla zakaź-
nie chorych wypadków beznadziejnych. Przepraszam, poza gruźliczym
zapaleniem opon mózgowych. Gruźlica rozpadowa zlokalizowana była
w innym szpitalu – tutaj trafiały właśnie wypadki zapalenia opon móz-
gowych, którego charakter należało dopiero rozpoznać. Wszystko zale-
żało od tego, jaki wygląd miał płyn mózgowo-rdzeniowy otrzymywany po
nakłuciu lędźwiowym: mętny czy przezroczysty. Ukazanie się płynu czy-
stego oznaczało wyrok nieodwracalny. Dowodziło zapalenia opon typu
gruźliczego, na co wówczas (nie tylko zresztą w getcie) nie było ratunku.
23 Na terenie getta zostało około 850 osób do porządkowania terenu, a także grupa Żydów wybranych
osobiście przez Hansa Biebowa do pracy na terenie Niemiec. To głównie wysocy urzędnicy
administracji getta i ich rodziny, a także inżynierowie, prawnicy, lekarze – w sumie około 600 osób.
Kilkadziesiąt osób ukryło się przed wywózką.
50
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 50 14-01-31 14:37