Page 270 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 270
a esesmani nie pozwolili go ratować, uważając, że za wylegiwanie się
spotkała go zasłużona kara. Brata, który pracował na innej zmianie, przy
tym nie było... Bliźniacy już w Hirschbergu byli muzułmanami. Chociaż
ten, który znalazł się w Erlenbusch, lepiej znosił obóz, co mogło wyda-
wać się dziwne, jako że stanowili parę bliźniaków prawdziwych. Ten, który
zginął pod zwałami węgla, miał potężne obrzęki głodowe. Ktoś im wmó-
wił, że w takich wypadkach najlepiej działa kminek. Solidarnie wydatko-
wali na zakup tego specyfiku po porcji dziennej chleba... Przypomniał
sobie, jak ten zdrowszy pytał go z nadzieją w oczach, czy kminek pomoże
jego bratu. Co miał mu wtedy powiedzieć? Że to bzdura? Że ich jakiś
spryciarz obozowy po prostu nabrał? Powiedział mu tylko, że bardzo
dobrze zrobili... Że zrobili głupstwo – nie mieli już okazji się przekonać.
Uniemożliwiły to zwały miału...
Takie wyzyskiwanie muzułmanów było we wszystkich obozach
na porządku dziennym. Nikogo specjalnie nie oburzało. Muzułman był
skazany. Normalną więc rzeczą było, że stanowił nawóz, na którym mógł
przeżyć inny więzień, mający większe szanse dotrwania do końca...
...Teraz i ten brat tutaj się kończył. Nie było oczywiście żadnych szans,
by go wyleczyć... Pomógł mu ściągnąć spodnie i umyć się w pobliskim
bajorku. Wypełniwszy w ten sposób związany z funkcją sanitariusza
obowiązek, wrócił pod drzewo.
...Ten S. wierzył bardziej niż inni w każde słowo prezesa Rumkowskiego.
Wierzył i ufał Najstarszemu bezgranicznie. Zresztą miał do tego
powody. Wiedział, że getto łódzkie było ostatnim, które Niemcy
jeszcze utrzymywali. Wszystkie pozostałe dawno uległy likwidacji, a ich
mieszkańców wysiedlono i wymordowano.
Kiedy Niemcy postanowili i to ostatnie getto zlikwidować, Rumkowski
jeździł od resortu do resortu i zapewniał wszystkich, że nikomu nic złego
się nie stanie, a ci, którzy zgłoszą się dobrowolnie na wysiedlenie, znajdą
się w uprzywilejowanej sytuacji. S. i tym razem uwierzył...
Tej sceny nigdy nie zapomni. W pierwszym dniu wywózki z getta po
zapadnięciu zmroku mnóstwo ludzi wyległo na ulicę, już to w panice
oceniając sytuację, już to przenosząc się z wyłączonych z getta domów,
już to z pakunkami szykując się do wywózki. W jazgotliwym rwetesie,
268
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 268 14-01-31 14:38