Page 246 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 246
Zresztą jeśli idzie o to polecenie, to jest o pobieranie krwi do badania
mającego ustalić, czy więzień choruje na dur brzuszny, czy plamisty,
Niemcy nigdy z niego nie zrezygnowali. Był to ważny element w ich grze
o przedłużenie życia obozu. Zawsze mogli się tłumaczyć, że to tylko sytu-
acja na froncie sprawiła, iż nie można było sprawdzić dokładnie, o jaką
chorobę chodzi... Gdyby taka epidemia wybuchła rok–dwa wcześniej,
cały obóz z pewnością zostałby w parę godzin posłany do gazu. W lutym
jednak czterdziestego piątego interesy więźniów i interesy odpowiedzial-
nych za obóz esesmanów były identyczne. Jednym i drugim zależało
na tym, aby obozu nie likwidować...
W ciągu pierwszych dni przebadali jako tako wszystkich chorych.
Nie ulegało wątpliwości, że wszyscy chorowali na dur plamisty. Kilkunastu
było w stanie beznadziejnym, a wśród nich jeden, którego obecność tutaj
w tym właśnie stanie sprawiła im szczerą radość. Był to kapo przesłany
z Jeleniej Góry. Nazywał się Chmielnicki i pochodził z Paryża. W obozie
jeleniogórskim było to sadystyczne bydlę, znęcające się nad więźniami
bez żadnego powodu. Nawet Niemcy tyle od niego nie wymagali...
Tymczasem wokół budynku, w którym mieścił się szpital, utworzono
zasieki z drutu. Pozostawiono tylko wąskie przejście do przekazywania
chorych w jedną, a zmarłych w drugą stronę. Tak więc razem z Emilem
znalazł się wewnątrz otoczonej drutem kolczastym kwarantanny,
oddzielającej ich od ogrodzonego z kolei drutem kolczastym obozu...
Była to sytuacja niezwykła. Niezwykła, a dla nich katastrofalna.
Normalnie jako lekarze obozowi mogli liczyć jeszcze na jakieś okazjo-
nalne racje żywnościowe, jakąś dodatkową zupę czy dodatkową porcję
chleba... Zamknięci w kwarantannie na nic liczyć już nie mogli...
Na nic?
Sposób ostatecznie był. Narzucała go sytuacja. Skoro wewnątrz
kwarantanny wszystko im podlegało i od nich było zależne, należało
przetrzymać dzień, dwa zwłoki zmarłych więźniów przed przekazaniem
ich Niemcom. W ten sposób im, lekarzom przypadłyby dodatkowe
porcje chleba i zupy. Emil się wahał. Nie tyle z przyczyn moralnych, ile
z normalnego strachu przed związanym z taką manipulacją ryzykiem.
Przekonał go jednak szybko, że ryzyko nie jest takie duże, gdyż Niemcy
244 ŻÓŁTA GWIAZDA I CZERWONY KRZYŻ | MiEsZkanko W uZdroWisku
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 244 14-01-31 14:38