Page 224 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 224
Zawodnicy obydwu drużyn grali uśmiechnięci, i to wcale nie był
uśmiech udawany, jak do fotografii. Esesmani uśmiechali się z pobła-
żaniem, przypominającym, że ta chwilowa przerwa w normalnych sto-
sunkach między więźniami a strażnikami musi się skończyć wcześniej
czy później. Uśmiech Żydów wywoływała radość ludzi sponiewieranych,
świadomych swojej chwilowej wyższości. Esesmani przez cały czas dow-
cipkowali, a gdy tracili piłkę, śmiali się głośno, maskując w ten sposób
doraźną porażkę. Gdy któryś z Żydów tracił piłkę czy źle zagrał, narażał się
na gorzkie wymówki kolegów no i, rzecz jasna, widzów. Dla nich za spor-
towymi zmaganiami na boisku kryło się coś znacznie ważniejszego: coś,
co pozwalało im za pośrednictwem swoich reprezentantów zakosztować
iluzorycznej zemsty, odnieść złudny tryumf.
Tych widzów zebrało się może z czterystu, może z pięciuset. Zgodnie
dopingowali swoich, zgodnie protestowali przeciwko nieprzychylnym, ich
zdaniem, dla więźniów decyzjom sędziego. Gwizdali, denerwowali się,
załamywali ręce i radowali, jakby nie chodziło tu o krótką jedynie przerwę
w ich codziennym tragicznym bycie, ale o natychmiastową radykalną
zmianę nieszczęsnej kondycji. Jakby od dobrze przyjętej piłki czy zdoby-
tego gola zależało usunięcie drutów, które mieli za plecami.
Doping, z jakiego korzystała drużyna więźniów, był tym wyraźniejszy,
że, jak łatwo się domyślić, esesmanów nie dopingował nikt. Większość
załogi esesmańskiej znajdowała się na boisku, część korzystała z niedzieli,
a część pełniła normalną służbę przy bramie obozu czy przy drutach.
Tuż przed nim zaciekle walczyli z jednym z więźniów o piłkę dwaj eses-
mani. W końcu ją zdobyli. Podczas tej potyczki gracz w pasiaku przewró-
cił się na ziemię. Sędzia nie odgwizdał faulu, którego zresztą nie było.
Natomiast odgwizdała tę nieczystą, jej zdaniem, grę przeciwnika widow-
nia. Protest był tak gwałtowny, jakby chodziło nie o faul na boisku, tylko
krzywdę całego żydostwa, które przecież od wieków było faulowane przy
milczącej aprobacie historii i jej sędziów...
Te gwizdy stanowiły krótki moment odwetu, tym cenniejszego, że mógł
być bezkarnie jawny. I to najbardziej zdumiewało. Esesmani akcep-
towali w pełni te reguły piłkarskiego widowiska, jakby jego terenem
nie był obóz, lecz stadion w pobliskim miasteczku. Kiedy oglądał ten
222
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 222 14-01-31 14:38