Page 221 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 221
skóry, z kącików ust, spod paznokci, czarnych smug pyłu węglowego,
bardzo ich wszystkich ucieszyła. Zapomnieli tylko, że obsługujący łaźnię
byli Niemcami. Z kranów lała się na nich woda bądź lodowato zimna,
bądź ukrop. Esesmani i pracownicy łaźni zarykiwali się ze śmiechu, spo-
glądając na ucieszne tańce gołych, wychudzonych postaci, usiłujących
uniknąć bolesnych strumieni wody. Podczas kiedy znajdowali się w łaźni,
pasiaki przeszły przez dezynsekcję. Sam ten zabieg był bardzo potrzebny,
tylko że po kąpieli, która była pasmem przykrości, nałożyć musieli na
mokre ciała mokre jeszcze pasiaki. Wracali do obozu dygocąc z zimna...
Ale to wszystko było wczoraj...
Teraz mógł w wysuszonym już i chwilowo czystym pasiaku spacerować
po Lagerplatzu. Miał nadzieję odnaleźć jakichś znajomych z łódzkiego
transportu. Na razie nie spotkał nikogo. Mógł się przy okazji przekonać,
jak źle znosili życie obozowe Żydzi węgierscy, którzy bez stażu gettowego
przeniesieni nagle zostali w warunki głodu i morderczo ciężkiej pracy.
Gdy tak rozglądał się dookoła, zauważył, że kilkunastu więźniów
zajmuje się jakąś dziwną czynnością. Grubym sznurem ogradzali środek
placu. Część ogrodzona była nawet dość spora. Cztery wbite w ziemię
pale wyznaczały cztery kąty dużego prostokąta – jakieś siedemdziesiąt,
osiemdziesiąt metrów na trzydzieści, może czterdzieści. (Obóz zajmo-
wał duży obszar. Wyznaczając go, nie szczędzono miejsca). Wokół tego
prostokąta sznury tworzyły coś w rodzaju potrójnej bariery. Wewnątrz zaś
przy pomocy kruszonej kredy paru więźniów wyznaczało kilka linii, między
innymi jedną dzielącą prostokąt na dwie równe części. Pośrodku krót-
szych boków prostokąta ustawiono – nie wierzył własnym oczom – dwie
najautentyczniejsze bramki. Tak, tak, nie ulegało wątpliwości, były to
bramki skonstruowane jak bramki hokejowe, tyle że większe i bez siatek.
Przez pewien czas w milczeniu przyglądał się tym przygotowaniom,
wreszcie zapytał stojącego obok więźnia, do czego wszystko to ma
służyć. Więzień – był to Żyd z Sosnowca, co ułatwiało porozumienie się –
odpowiedział krótko:
– To są przygotowania do meczu.
– Do meczu? W piłkę nożną?
– Tak. Zaraz się zacznie.
219
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 219 14-01-31 14:38