Page 218 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 218
dostawca chleba i zupy, które były przecież w Oświęcimiu nie tylko
pożywieniem, ale środkiem płatniczym wyżej cenionym niż złoto...
No, a teraz ten lekarz tutaj...
Przynajmniej wiedział, czego się trzymać. Nie można było oczywiście
odmówić stanowisku Neumanna pewnej logiki, tylko że była to logika
cyniczna. No i ordynarny szantaż. Powrót do pracy przy węglu? Z jego
chorym kręgosłupem i przy jego stanie zdrowia – to była pewna śmierć
w ciągu kilku tygodni. Na przemian – przez siedem dni dwanaście godzin
pracy od szóstej rano do szóstej wieczór, przez siedem dni dwanaście
godzin pracy w nocy. Pięciu więźniów na węglarkę, załadowaną pięt-
nastoma tonami mokrego, zamarzłego najczęściej miału. Trzy węglarki
na jedną zmianę. Do przerzucenia – łatwo to obliczyć – dziewięć ton
miału na więźnia... Na inną pracę nie mógł liczyć. Zresztą inna praca
wcale nie była lżejsza. Ci, którzy nie pracowali na placu węglowym,
szli do pracy w luksusowych warunkach zamkniętych i ogrzewanych
hal fabryki Schlesische Zellwolle. Tylko że i tam praca pracy nie była
równa. W fabryce znajdowali się również robotnicy innych narodowo-
ści, to prawda. Ale tylko Żydzi pracowali na wydziale chemicznej obróbki
drewna. Wystarczyły bowiem dwa-trzy miesiące pracy na tym wydziale,
by nabawić się, w wyniku stałego kontaktu z jakimiś trującymi kwasami,
różnego rodzaju schorzeń – najczęściej polineurytów. Te wielonerwowe
zapalenia prowadziły do trwałych porażeń, które czyniły z więźniów kaleki.
Kończyło się najczęściej odesłaniem do Oświęcimia.
...Na podjęcie ostatecznej decyzji miał jeden dzień. A mogła ona sta-
nowić o jego losie. Zdychać marnie, kiedy wszystko wskazuje, że wojna
zbliża się do końca? Tylko że ten tok myślenia mógł prowadzić do wnio-
sków i do decyzji, których byłby się wstydził... A może ta decyzja nie była
tak bardzo godna potępienia? Ostatecznie to nie jego wina, że prawa
życia obozowego postawiły go przed podobną alternatywą. To było życie
w obozie, a nie powieść, której bohater mógł podjąć decyzję w zależno-
ści od wyobraźni autora. Nie odznaczał się zbytnią odwagą, ale nie chciał
być świnią we własnych oczach. Najgorsze, że decyzję musi podjąć sam.
Nikt mu w tym pomóc nie potrafi.
Chociaż był jeszcze Emil. Emil Vogel – lekarz z Pragi, człowiek wzorowej
216
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 216 14-01-31 14:38