Page 184 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 184

o Kanadzie cały obóz. Żarcia miał, ile chciał, oczywiście w porównaniu
                  z nami, zwykłymi parszywymi więźniami, żył jak nabab , ale życie jego
                                                             168
                  było mniej pewne niż życie pierwszego lepszego muzułmana. Dzisiaj
                  ciągnął beczki z obozowym łajnem i dzięki temu korzystał z przywilejów,
                  którymi obdarzeni byli w obozie nieliczni, jadł sobie boczek, pił koniak,
                  spał pod kołdrą, ale przecież wiadome było, iż każda z kolei ekipa Kanady
                  kończy po paru miesiącach w gazie.
                    Jerz wysłuchał tego wszystkiego ze spokojem. To nie była dla niego
                  żadna rewelacja. Mógł się najwyżej dziwić, czemu tak gwałtownie na jego
                  ostatnie słowa zareagowałem. Zresztą ja sam nie wiem, dlaczego tak
                  mnie one zdenerwowały. Jego argumentacja była zadziwiająco prosta.
                  Spróbuję przedstawić Ci ją w miarę dokładnie, aczkolwiek nie dotyczy już
                  ona tego dla Ciebie, dla nas, tak ważnego francuskiego etapu jego życia.
                  Chcesz jednak wiedzieć o Jerzu wszystko...
                    To co, że i stąd posyłają do gazu?! Wszyscy o tym wiedzą. Tylko jak
                  to wytłumaczyć, że wszyscy o tym wiedzą, a każdy marzy, aby nie tylko
                  do Kanady, ale nawet do szajskomanda się dostać? Poradził mi, żebym
                  spróbował z kimkolwiek z tego bloku o tym pogadać. Machnięcie ręką
                  będzie jedyną odpowiedzią. Może więc jest – mówił Jerz – jakiś wspólny
                  motyw, jakaś wspólna przyczyna takiej postawy? Otóż jego zdaniem
                  tą wspólną motywacją jest fakt, iż zanim ktokolwiek dostawał się do
                  kanadyjskiego pensjonatu, wiedział, że w Oświęcimiu dłużej niż kilka
                  tygodni wytrzymać się nie da. Dla wszystkich, którzy się w tym baraku
                  znaleźli, Kanada oznaczała przedłużenie życia. O parę miesięcy, o parę
                  tygodni, o parę dni... A co się zdarzyć może w ciągu tego czasu dzielącego
                  śmierć wyznaczoną więźniowi w zwykłym baraku od śmierci wyznaczonej
                  w Kanadzie? Zdarzyć się może wiele... A ponadto – dodał – nie zapomnij,
                  że każdy kieruje się swoimi własnymi nadziejami, swoim instynktem
                  i pomyślunkiem. Jedni łudzą się, że Niemcy nie zdążą ich posłać do gazu,
                  inni mają swoje sposoby, by skończyć godnie przed komorą...
                    I wreszcie jeszcze jedną rzecz powiedział Jerz. Brzmiało to mniej więcej
                  tak: «A jeśli o mnie idzie, ja... ja uważam, że mi się to należy. Ta śmierć.


                  168  Nabab – tytuł muzułmańskiego księcia w Bengalu, potocznie bogacz.
                  182






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   182                                  14-01-31   14:38
   179   180   181   182   183   184   185   186   187   188   189