Page 189 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 189
W wagonie znalazło się ich około dwudziestu, co też było luksusem.
W tym trzech lekarzy z łódzkiego getta. Podobno obok w wagonie był
czwarty. Dziwny dobór, i to zupełnie przypadkowy. Z lekarzy gettowych
tylko jeden znalazł w Oświęcimiu pracę zgodną ze swoim zawodem.
Reszta została bądź zlikwidowana podczas selekcji, bądź też przeznaczona
przez SS na sprzedaż.
Skulił się w kącie i od razu zasnął. Budził się kilkakrotnie, kiedy pociąg
nagle, z piskiem, zwalniał lub równie nagle ruszał do przodu. W pewnej
chwili wydało mu się, że ktoś w ciemności sięga mu ręką pod głowę, gdzie
schował chleb. Ocknął się i dla pewności umieścił bochenek za plecami,
przykrywając całym swoim ciałem. Szpary między deskami były ciągle
czarne. Od czasu do czasu przerywała tę czerń błyskawica pojedyn-
czej lampy, którą ktoś niedostatecznie przysłonił. Gdy się obudził po raz
czwarty czy piąty, gwałtownie odczuł potrzebę załatwienia się. Podszedł
do wiadra, ale było już ono wypełnione po brzegi. W gęstej ciemności
dostrzegł jednego z towarzyszy podróży, który pchany tą samą koniecz-
nością stanął po prostu przy drzwiach i załatwiał się przez wąską szparę.
Spróbował tej samej sztuki. Nie okazała się zbyt trudna.
Ponownie kucnął w kącie. Zjadł kawałek chleba i znowu zapadł w sen.
Kiedy się obudził, przez szpary w drzwiach przenikało do wagonu wraz
z przejmującym chłodem nikłe światełko poranka, które wydobywało
z czarnego tła szare i zgasłe twarze ludzkie. Obok niego, oparty plecami
o ścianę, siedział Żyd z Berlina – lekarz. Też nie spał.
– Nie wie pan, w którą stronę jedziemy?
– O ile się zorientowałem, to na zachód, ciągle na zachód – powiedział
tamten.
– Musieliśmy już daleko zajechać. Przecież jesteśmy w drodze chyba
z dziesięć godzin. Co najmniej.
– Mieliśmy długie postoje.
Zjadł jeszcze kawałek chleba, wstał i zrobił kilka skłonów, obrzucony
zdziwionymi spojrzeniami sąsiadów. Nagle pociąg zaczął gwałtownie
zwalniać i wreszcie stanął. Początkowo nic się nie działo. Po paru minu-
tach usłyszeli z zewnątrz znajome hałaśliwe nawoływania. Z chrzęstem
przesunęły się drzwi wagonu obok i po chwili oślepieni zostali światłem
187
ŻÓŁTA GWIAZDA I CZERWONY KRZYŻ | indagacJa
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 187 14-01-31 14:38