Page 175 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 175

Co więcej – dawał mi jakieś znaki. Dzieliło nas nie więcej jak osiem –
                  dziesięć metrów, przeciętych pośrodku drutami. Po chwili poznałem go
                  i zdrętwiałem. To był Jerz! Widząc, że go dostrzegłem, Jerz po francusku
                  rzucił mi numer swego bloku i zanim kopnął go pilnujący więźniów eses-
                  man, zdążył krzyknąć, bym go odszukał.
                    Musisz zrozumieć, że moje zdumienie wynikało także z tego, że nie mia-
                  łem najmniejszego pojęcia o stosunkach, jakie panowały w okupowanej
                  przez hitlerowców Francji. Wiedziałem oczywiście, że w tym czasie
                  Francja była już wolna, ale co się tam działo przez cztery lata okupacji,
                  to było dla mnie tajemnicą.
                    Jeszcze tego samego dnia postanowiłem odszukać blok wskazany mi
                  przez Jerza. Nie było to pozbawione pewnego ryzyka, ale ubranie, które
                  nosiłem, wpływało pobudzająco na moją odwagę.
                    Blok odnalazłem bez większych kłopotów. Nie od razu zorientowałem
                  się, że był to blok przeznaczony dla więźniów uprzywilejowanych, tworzą-
                  cych tak zwaną Kanadę. Więźniowie ci spełniali funkcje specjalne, jak
                  na przykład przeszukiwanie bagaży należących do przybyłych z transpor-
                  tem, palenie zwłok wyciągniętych z komór gazowych itp. Tu też, jak się
                  okazało, żyli więźniowie pracujący przy czyszczeniu latryn.
                    O ile pamięć mnie dzisiaj nie zawodzi i o ile potrafię po czterdziestu
                  latach odtworzyć wszystkie te wydarzenia, wstęp do bloku Kanady był
                  zwykłym pariasom obozowym zabroniony. W każdym razie mnie jakoś
                  nikt nie zatrzymał (ciągle ta aparycja) i znalazłem się... Aby Ci to jak naj-
                  dokładniej zobrazować, powiem krótko, że znalazłem się w krainie bajki.
                  Bajki, rzecz jasna, okupacyjno-obozowej, bajki będącej ucieleśnieniem
                  marzeń istot od lat głodujących. Wstępem do tego bajkowego oczarowa-
                  nia był... zapach. Należałoby przypuszczać, że w bloku, gdzie żyli więźnio-
                  wie czyszczący obozowe latryny, będzie po prostu śmierdziało fekaliami.
                  Otóż nie! Wnętrze bloku wypełniał najcudowniejszy, najczarowniejszy
                  dla takiego jak ja więźnia zapach smażonej cebuli, smażonej kiełbasy,
                  smażonych jaj, smażonego boczku. Nad każdą pryczą wisiało co najmniej
                  jedno pęto kiełbasy, wszędzie wisiała cebula. Na sznurach pod sufi-
                  tem suszyła się bielizna, a także wisiały różne części męskiej garderoby.
                  Prycze pokryte były autentycznymi kołdrami albo wełnianymi kocami.

                                                                        173
                  ŻÓŁTA GWIAZDA I CZERWONY KRZYŻ | naJWażniEJsZa roZMoWa W JEgo życiu





         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   173                                  14-01-31   14:37
   170   171   172   173   174   175   176   177   178   179   180