Page 174 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 174
swoich potrzeb. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem te cementowe latryny na
kilkadziesiąt otworów, przypomniał mi się fragment z książki Céline’a ,
165
w której opisuje on swoje wrażenia z podróży do Stanów Zjednoczonych.
Zetknął się on tam po raz pierwszy z otwartymi, wieloosobowymi latry-
nami publicznymi, w których korzystający nawzajem poklepywali się po
ramieniu, dodając sobie ducha w tej wymagającej czasami niemałego
wysiłku czynności... Tu o poklepywaniu nie było mowy. Najwyżej można
było zostać zepchniętym z cementowej obudowy przez zniecierpliwio-
nego więźnia lub uderzonym pałką po głowie przez funkcyjnego, który
uznał, że czas na załatwienie się już został wykorzystany... Nauczyłem
się także, jak wspólnymi siłami zwalczać przejmujący chłód poranków
i wieczorów jesiennych. Szereg więźniów, obracając się plecami do siebie,
tworzył coś w rodzaju rosnącego w miarę napływania nowych chętnych
ślimaka. Wraz z ciepłem dzielono się i wszami. I im ciepło było potrzebne.
Pod jego wpływem stawały się ruchliwe i agresywne. Dowiedziałem się
później, że podobny sposób walki z mrozem stosują makaki.
No i, jak już powiedziałem, nauczyłem się chodzić po obozie z pod-
niesioną głową, długimi, energicznymi krokami. W razie potrzeby potrą-
całem nawet tego czy innego muzułmana, który mi się nawinął pod nogi.
To robiło wrażenie. I właśnie podczas jednej z takich wędrówek, gdzieś
z początkiem drugiego miesiąca mego życia obozowego (a szukałem
w części obozu, gdzie znajdował się blok szpitalny, mego kuzyna, który
był tam pielęgniarzem) natknąłem się na Jerza.
Jak Ci z pewnością wiadomo, nie wolno było zbytnio zbliżać się
do drutów. Esesman stojący w wieżyczce szybko takiego lekceważą-
cego dyscyplinę więźnia brał na cel. Szedłem więc w pewnej odległo-
ści od drutów, mając nadzieję dostrzec po drugiej stronie mego kuzyna,
gdy zauważyłem grupę więźniów ciągnących wózek asenizacyjny, a może
była to potężna beczka, do której wypróżniano obozowe latryny. Począt-
kowo nie zwróciłem uwagi na zaprzęgniętych do tej beczki więźniów,
ale oto jedna sylwetka wydała mi się jakby znajoma. Podszedłem nieco
bliżej, aby jej się lepiej przyjrzeć. I ten więzień zwrócił na mnie uwagę.
165 Chodzi o powieść Podróż do kresu nocy Louisa Ferdinanda Celine’a.
172
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 172 14-01-31 14:37