Page 158 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 158

Jako  lekarz  dyżurny  uznał,  że  wykorzystywanie  lokalu  pogotowia
                  przez policję gotową do tego rodzaju działalności jest niedopusz-
                  czalne, i powiedział o tym Hanemannowi, który jego protestem nie
                  bardzo się przejął, widząc, że Hanemann i jego ludzie ani myślą opu-
                  ścić lokal, zwrócił się do obecnego podczas wszystkich tych wydarzeń
                  lekarza naczelnego pogotowia, doktora W., by ten zrobił, co do niego
                  należy. Doktor W., nieszczęśliwy kaleka (miał jedną nogę sztuczną),
                  obawiający się własnego cienia, nie zamierzał zadzierać z wpływowym
                  komisarzem gettowej policji. A ten informował właśnie telefonicznie
                  Rumkowskiego, że sytuacja na placu jest już tak groźna, iż on sam nie da
                  rady i że konieczne jest wezwanie Gestapo.
                    A tymczasem wiec na placu się kończył i zebranym tam ani w głowie
                  była jakaś poważniejsza manifestacja.
                    Hanemann zaś, przewidując przybycie Gestapo, zamknął wyjście
                  z placu, jak też zabarykadował prowadzące z pogotowia na plac tylne drzwi...
                    Wielokrotnie zastanawiał się później nad motywami postępowania
                  tego człowieka. Musiał sobie przecież Hanemann zdawać sprawę z tego,
                  że poleje się krew, że Gestapo z przyjemnością wyrżnie paruset Żydów,
                  by zakomunikować swojej władzy zwierzchniej i ludności niemieckiej
                  w Łodzi, jakie to groźne niebezpieczeństwo udało się zlikwidować – bunt
                  Żydów! A może marzyło się ambitnemu komisarzowi, że w ten sposób
                  pozyska sobie łaski Niemców i zastąpi starca Rumkowskiego na tro-
                  nie gettowym? Lub może wyobrażał sobie, że w ten sposób utrwali coś
                  w rodzaju wspólnoty interesów obydwu policji? W każdym razie niezależ-
                  nie od motywów, jakimi kierował się komisarz z żółtą gwiazdą i z opaską
                  policji gettowej, machina prowokacji poszła w ruch. Rumkowski wezwał
                  na pomoc Gestapo.
                    Tego było za wiele. Wobec milczenia doktora W., powiedział głośno,
                  co o tym myśli, ściągnął z rękawa opaskę czerwonego krzyża (paradne
                  czapki lekarskie otrzymali później), rzucił ją przed Hanemannem na
                  ziemię i wyszedł z lokalu pogotowia, by powiadomić manifestują-
                  cych o grożącym ze strony Gestapo niebezpieczeństwie. Zresztą cel
                  swój osiągnął. Ludzie znajdujący się na placu rozbiegli się na wszyst-
                  kie strony, przeskakując przez okalający plac mur i siłą przepychając się

                  156






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   156                                  14-01-31   14:37
   153   154   155   156   157   158   159   160   161   162   163