Page 127 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 127

nie będzie, a zapasy skóry znajdą się u niego. Małą cząstkę zaś przeznaczył
                  Szaja na bieżącą produkcję. Nie na długo mogło starczyć ludziom obu-
                  wie zabrane do getta. Trzeba było je naprawiać. Trzeba było je uzupełnić.
                  Szaja umożliwiał naprawy, Szaja umożliwiał uzupełnienie. Za to wszystko
                  oczywiście płacono. Nawet jeśli płacono bezwartościowymi rumkami ,
                                                                         122
                  Szaja potrafił zamieniać je na walory znacznie cenniejsze. Jak on to robił
                  –  nic panu na ten temat nie potrafię powiedzieć, nie wiem. Pomogło mu
                  chyba doświadczenie z czasów dintojry. Szaja Magnat wiedział dobrze,
                  kto się podczas różnych rewizji czy konfiskat, o ile brała w nich udział
                  żydowska policja, najbardziej obławiał. Ta część dochodów starczała na
                  opłacenie wszystkich zainteresowanych. Resztę Szaja Magnat chował.
                  Jak skórę. Kiedyś podobno wyznał, że to, co gromadzi, nie jest jego
                  własnością i że on to zwróci, komu należy... Nie bardzo mi się chce w to
                  uwierzyć, chociaż kto wie, może rzeczywiście trafiła do rąk Szai książka
                  o Robin Hoodzie? To są oczywiście wszystko domysły i o ile zamierza
                  pan o tych sprawach kiedyś napisać, to niech pan podkreśli, że jesteśmy
                  tutaj wyłącznie na te domysły skazani, tym bardziej że, w przeciwieństwie
                  do Ślepego Maksa, był Szaja Magnat zdecydowanym milczkiem.
                    Jak już powiedziałem, uprzedzając w pewnym sensie zakończenie tej
                  historii, wszystko wzięło inny obrót, niż przewidział Szaja. My dzisiaj wymą-
                  drzając się możemy powiedzieć, że naprawdę niewielką miał on szansę
                  na to, by swoje plany doprowadzić do końca. Patrząc tak z perspektywy
                  czasu na poczynania byłego bossa dintojry, muszę powiedzieć, że było
                  w nim wiele z niepoprawnego romantyka czy może nawet idealisty. Jego
                  metody i sposób myślenia były anachroniczne. Reguły gry – przestarzałe.
                  W tej swojej walce z machiną hitlerowską był z góry skazany.
                    Zaczęło się od tego, że pewnego dnia, ku zdumieniu ludności getta,
                  zaaresztowany został przez Gestapo ów komendant więzienia, ostoja
                  Szai. Były to czasy, kiedy jedno aresztowanie mniej, jedno więcej – nie
                  odgrywało specjalnej roli, ale tym razem chodziło o kogoś, kto w oczach
                  getta uchodził za potęgę, za człowieka, któremu wszystko było wolno.
                  Szaja Magnat nie tylko zrozumiał, zdaje się, że to początek końca jego


                  122  Pieniądze gettowe. Szerzej patrz: E. Wiatr, Wstęp, przypis 15.
                                                                        125






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   125                                  14-01-31   14:37
   122   123   124   125   126   127   128   129   130   131   132