Page 120 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 120
Ów Orkin zrobił, jak się pan domyśla, to, co zrobiłby każdy na jego
miejscu. Obydwu panów wyrzucił z mieszkania. Przed opuszczeniem
niegościnnego domu obydwaj panowie poprosili jeszcze Orkina, aby nie
denerwował ich szefa, który niestety (taki charakter) szybko traci nad
sobą panowanie...
A Orkin ani myślał, rzecz jasna, o zrezygnowaniu z tak łatwego łupu.
Czwartego więc dnia ci sami dwaj panowie zjawili się u Orkina ponownie.
Również w porze obiadowej. Grzecznie odsunęli wszystkich domowników
od stołu i nim ktokolwiek zdążył się zorientować, obrus wraz z zastawą
leżał na podłodze. Na to wszystko panowie przewrócili stół oraz kredens
z całą jego zawartością... Kiedy przyszła policja i wyciągnęła z Orkina
detale całego zdarzenia, poradziła mu, by jak najszybciej spełnił prośbę
pana Borensztajna. Bo z panem Borensztajnem, inaczej ze Ślepym
Maksem, z pewnością nie wygra. A jeśli pan Orkin ma jakieś wątpliwości,
to najlepiej niech się poradzi znajomych...
Owi znajomi obrazowo wyjaśnili prawdopodobnie Orkinowi, że powinien
szybko napisać i podpisać, co trzeba. Jeszcze tego samego dnia odpo-
wiedni dokument znalazł się na trzecim piętrze w ręku poszkodowanego
ekswspólnika...
Ten po paru tygodniach znalazł zasobnego faceta, który za wspólną
eksploatację sposobu na produkcję kanwy wypłacał mu miesięczną
pensję. W ten sposób dzięki Ślepemu Maksowi Polska nie musiała impor-
tować kanwy, a teatr żydowski w Łodzi wzbogacił się o przedstawienie,
które przeszło podobno do jego historii.
I tak to się, proszę pana, wszystko toczyło do wybuchu wojny. Niemcy
wkroczyli do Łodzi i całe imperium dintojry diabli wzięli. Może ten czy
ów z jej szefów miał nadzieję, że będzie ona mogła wykorzystać swoje
doświadczenia z poprzedniej wojny, ale szybko okazało się to tylko
mrzonką. Między Niemcami tamtych czasów a Niemcami Hitlera była
taka różnica jak między majaczącym w gorączce chorym a furiatem,
z którym bez kaftana bezpieczeństwa nie można sobie dać rady. Zresztą
jeszcze wcześniej Ślepy Maks wyrwał się z Łodzi na wschód i wrócił
dopiero po siedmiu latach. Czy to znaczy, że wraz z początkiem okupacji
zakończyła się historia łódzkiej dintojry? Nie, proszę pana. Wprawdzie
118
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 118 14-01-31 14:37