Page 114 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 114
mu to wyjaśniały i radziły, by sprawę załatwił, jeśli mu życie miłe.
Teraz już pan rozumie, dlaczego imię Ślepego Maksa wymawiano
w setkach żydowskich mieszkań, sklepików, warsztatów krawieckich czy
szewskich z wdzięcznością? Niedotrzymywane zobowiązania małżeńskie,
niezwrócone pożyczki, a przede wszystkim weksle, weksle, weksle –
oto w jakich sprawach Ślepy Maks zastępował prawo i działał w jego
duchu, nie troszcząc się o literę. To on decydował, po czyjej stronie jest
racja. Wydaje mi się, proszę pana, zresztą nie narzucam panu tej opi-
nii, że tą swoją działalnością Ślepy Maks zawężał oczka sieci ówczes-
nej sprawiedliwości, przez które zbyt łatwo prześliznąć się mogli różni
szubrawcy i złodzieje. Szczególnie tacy, którzy mieli dość pieniędzy,
by się tej sprawiedliwości wymigać...
Wracając do Ślepego Maksa – nie chciałbym, aby pan sądził, że
jego działalność ograniczała się tylko do tego kręgu spraw, o których
tu wspomniałem. Byłoby to dla niego krzywdzące i on sam, gdyby żył,
z pewnością by przeciwko takiej opinii zaprotestował. O większości
spraw, którymi się raczył zajmować, kroniki niestety milczą. Otaczano
je zarówno legendą, jak i tajemnicą, co dla sprawnego funkcjonowania
było nieodzowne. Czasami tylko bywały ujawniane. Wtedy na przykład,
kiedy Maks z wyroku dintojry zastrzelił na rogu Wschodniej i Kamiennej
jakiegoś bossa (nazywał się, o ile mnie pamięć nie myli, Balberman )
109
ze świata podziemnego. Prasa zrobiła wtedy Maksowi reklamę, że aż miło.
Sam pan rozumie... To był wyczyn, który podnosił rangę Łodzi do roli dru-
giego Nowego Jorku. Sąd w jakimś sensie uznał widać wyrok dintojry za
prawomocny, skoro Maks został skazany na trzy lata więzienia. A opuścił
je po niecałych dwóch.
...Jak powiadam, większość spraw, w które Ślepy Maks czy któryś
z rządzącego dintojrą tryumwiratu był zamieszany, pozostanie na
zawsze tajemnicą. Niemniej o dwóch takich wyczynach Ślepego Maksa
muszę jeszcze panu wspomnieć, choćby to nawet miało przedłużyć
109 Srul Kalma Balberman był bliskim współpracownikiem Maksa Borensztajna w stowarzyszeniu
„Bratnia Pomoc” (Ezras Achim), przy którym powstał sąd rozjemczy rozstrzygający spory między
Żydami. 19 września 1929 r. przed lokalem Kokolobolo, na rogu Pomorskiej i Wschodniej, Maks zabił
wspólnika. Sąd stwierdził, że działał w obronie własnej i został uniewinniony.
112
Mostowicz_zgck_-010214_.indd 112 14-01-31 14:37